niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 2

Oto i jest 2 rozdział. Tak, wiem, że troszkę krótki, ale następny myślę, że będzie dłuższy ;) Spróbuje wyrobić się z nin do 14 stycznia ;D Zapraszam do czytania i (prooszę) komentowania ;)
~Lusia

               
Weszła do środka i rozejrzała się. Zobaczyła wielki kryształowy żyrandol i ogromy, ozdobny kominek z metalowo-złotą kratą. Po prawej stronie od wejścia znajdowała się kanapa i 2 fotele. Wszystko koloru beżowego. Podeszła do okna i wyjrzała przez nie. Patrzyła teraz na błonia i kawałek jeziora. Widziała kilka drzew oraz krzewy, a wśród nich... Bez. Tak, ten bez. Ten przy którym widziała... . Jedna łza spłynęła po jej policzku. Nie. Nie może sobie teraz pozwolić na rozmyślania o tym. Nie ma mowy.

Znów wyjrzała przez okno. Zniknął. Nie było tam teraz żadnego bzu.

-Jak to? Przecież on tam był ... - szepnęła cicho.

- O co ci chodzi Granger? Czyżbyś zobaczyła coś czego tam nie ma? -zapytał Draco, oswajając się z widokiem za oknem.

-Sama nie wiem...

-Jak to nie wiesz?

- No normalnie. Nie jestem pewna.... OK, Malfoy, jakie krzewy tam widzisz?

-A co ja Longbottom jestem? -sarknął. -No dobra, ok. -mruknął widząc karcące spojrzenia dziewczyny.

-Widzę... Jarzębinę, cis, bez, małe sosny, świe…

-Co? Czekaj! Widzisz bez? -zapytała zdziwiona Hermiona.

-No a co ja powiedziałem? Słuchasz mnie wogóle? - zapytał z irytacją.

-Nie i słuchać nie zamierzam. A teraz idę do łazienki, bo -jak mi się zdaje- mamy tylko jedną –

zauważyła i skierowała się do oszklonych drzwi. -A i jeszcze jedno. Czy jesteś pewny, że tam

jest czarny bez? - zapytała retorycznie. On tylko posłał jej ironiczne spojrzenie, lecz potem

wyjrzał przez okno. Rzeczywiście, nie było go... Tylko, jakim cudem?


*****


                Hermiona oparła się plecami o brzeg wielkiej wanny. Podniosła ręce i położyła je na krawędzi. "Czemu ja? Czemu akurat ja musiałam zostać prefektem? A no tak. Jestem podobno najmądrzejsza od czasów samej Heleny Ravenclaw... Hermiono, co się z Tobą dzieje? "-karciła się w myślach. Nagle ktoś zapukał do drzwi.

-Ej, żyjesz tam jeszcze?!

- A co cie to! Wynocha mi spod drzwi!!! -odkrzyknęła dziewczyna.

-Nic! Miałem tylko nadzieję że nie żyj...

-Och, zamknij się, Malfoy! Wynoś się z stąd!

-OK,OK, już się tak nie złość, bo sie ugotujesz w tej wodzie!! -wrzasnął i po chwili słychać było

już tylko było oddalające się kroki.

-Eh, ten Malfoy. Czy ja naprawdę przeżyje ten rok?- zapytała samą siebie. –Przeżyję,

tak, jak sobie obiecałam. Nie dam nikomu go zniszczyć, a zwłaszcza jemu –

odpowiedziała twardo i zaczęła podnosić się z wanny.

Umyta i wytarta stanęła przed lustrem. Rozczesała włosy i zaczęła je suszyć różdżką. Po kilku

sekundach stała w łazience na podłodze z białych kafelek przyglądając się swoim bujnym,

brązowym lokom.

                W pewnym momencie do jej uszu dobiegł donośny dźwięk tłuczonego szkła i piękna wiązanka przekleństw. 'Zapewne to Malfoy, eh co ja sie z nim mam..' pomyślała i ubrała się. Rzeczy zostawiła w łazience. Postanowiła najpierw zejść i sprawdzić co sie stało. Nie żeby cos ja to obchodziło ale...

                Gdy tylko weszła, stanęła jak wryta. Salon wyglądał tak, jakby przeszła po nim armia

Voldemorta. Na podłodze walały sie wszędzie potłuczone butelki po Ognistej, przewrócony

barek i roztrzaskany witraż w oknie przez,  które wlatywało rześkie wieczorne powietrze.

Kanapa była w strzępach, wypadało z niej i z fotela pierze i puch. Mahoniowy stół był

przewrócony i po części połamany.

- Co sie tu STALO??!!- wrzasnęła Hermiona.

-Yyy... no.... barek sie przewrócił...-odpowiedział Malfoy stojący po środku tego całego

pobojowiska

- To i ja widzę, ale....

Ale co Granger?

-To, ze jakim cudem po przewróceniu barku kanapa została postrzępiona, okno roztrzaskane,

stół na środku pokoju, cud ze kominem ocalał!

-No okej zdenerwowany byłem.

- Dlaczego? -spytała Hermiona i nagle zauważyła na środku pokoju list i w jednym z wierszy bylo napisane dużymi literami SZLAMA GRANGER. Zwinnie wyciągnęła różdżkę i juz chciała przywołać papier do siebie, gdy nagle jej różdżka poleciała na drugi koniec pomieszczenia. Zdezorientowana spojrzała na Malfoy'a.

-Co ty...

-Nie twoja sprawa- burknął, podniósł list i wyszedł z pokoju zostawiając Hermionę samą.

-Ej, kto to posprząta?! Na pewno nie ja - powiedziała stanowczo.

- i nie ja. Skrzaty posprzątają -powiedział złośliwie.

- och no dobrze... a czekaj. Nie, NIE DOBRZE. One nie mogą sprzątać one tylko gotują, choć osobiście uważam ze nie powinny albo chociaż dostawać jakieś wynagrodzenie czy cos innego w postaci...

-Zamknij sie Granger. Znowu te WESZ zaczynasz? - zapytał ze znudzeniem w glosie.

-No nie, ale.

-Nie ale. Wychodzę.

- no ja chyba tez po zaraz sie wyrzygam.

- widokiem tego pokoju

- Nie, Malfoy. TWOIM widokiem. -Powiedziała i wyminęła go zostawiając samego z wściekłym wyrazem twarzy. 'Umie dogadać ta Granger...' pomyślał i zaczął sprzątać pomieszczenie.


********

Następnego dnia Hermiona obudziła sie wcześnie rano. Zobaczyła ze jest dopiero 7 wiec postanowiła jeszcze poleżeć. Zasnęła.

"Szła po zwęglonych błoniach zamku Hogwartu. Patrzyła na doszczętnie zniszczony zamek, na spaloną chatkę jej przyjaciela Hagrida. Patrzyła na Zakazany Las, który dopiero teraz, przestawał się palić. Usłyszała wołanie. Natychmiast się obróciła. To co zobaczyła, spawiło że stanęła dęba. Zobaczyła swoich rodziców. Nie zdziwiło jej ze są tu, w Hogwarcie tylko to, jak wyglądali...... Ubrani byli w jakieś stare szmaty, podarte buty. Twarz mieli zmęczoną z wyczerpania, a jednak sie do niej uśmiechali. Spojrzała w ich oczy. Były smutne, przygaszone, nie błyskały w nich wesołe ogniki r. Była tam pewnego rodzaju... pustka.

-Hermiono...

- Cześć mamo.... Co sie z Wami stało? Jak sie czujecie, co sie dzieje?- Pytała Hermiona.

- Córeczko, nie mamy czasu. Mam dla ciebie ważna wiadomość,  którą musisz zachować dla sienie. Tylko, TYLKO, dla siebie. Nikt nie może o tym wiedzieć. Nawet Ginny.

-Dobrze, ale.... co sie dzieje??

-Obiecaj! –rozkazała pani Granger.

-Obiecuję, że nikomu nie powiem o tym co tu zobaczyłam i o tym co usłyszę.

-Dobrze, a wiec.... Zbliża się kolejna wojna. Bedzie wielu nie przyjaciół, tych, którzy chcą zabić was, bo wy przezwyciężyliście go... -Obraz mamy Hermiony zaczął sie rozmywać.

-Mamo! Mamo, czekaj! Skąd to wiesz? Dlaczego będzie woj...

-ĆŚŚ!!! Cicho, on nie może o tym wiedzieć! -Krzyknęła

-Ale, kto?!? Mamo, proszę czekaj!!!!  -wolała Hermiona lecz jej mam już zniknęła."

                Dziewczyna obudziła sie z krzykiem. Usiadła na łóżku. Rozmyślała, co oznaczał ten sen... Przecież to nie możliwe.... Przecież wszyscy śmierciożercy są w Azkabanie lub zrzekli się bycia nimi. Przecież... Oh, przecież ktoś został. Ktoś, kto nienawidzi szlam, ktoś, to nienawidzi JEJ. Myślała tylko o jednej osobie. O Draconie Malfoy'u.


****

Hermiona cały dzień była przygaszona. Gdy Ginny chciała cokolwiek sie od niej dowiedzieć, brązowowłosa odpowiadała cos niedbale, zazwyczaj kończąc na tym rozmowę. na lekcjach nie była tak aktywna, ba, nawet strąciła 5 punktów za nieuwagę. Wszyscy zastanawiali sie co sie stało z aktywną i roześmianą Hermioną.

Dziewczynę dręczyło to, iż nie może powiedzieć wszystkiego Ginny, Harry'emu i Ronowi. To przecież jej przyjaciele, nie powinni mieć przed sobą sekretów....

Jednak to przygnębienie pozwoliło zauważyć dziwne zachowanie Rudzielca. Ciągle zerkał do tylu i patrzył na jedna dziewczynę.... Claries. Hermiona miała nadzieje ze ona tylko jest mu cos winna Ron chodził z brązowowłosa wiec jej nie zdradzi. Jednak cos sie zaczęło psuć. Miedzy nimi bylo coraz więcej kłótni o byle co. Dziewczyna myślała ze to tylko chwilowe. Ze niedługo wszystko sie miedzy nimi ułoży lecz, Ron chyba tak nie myślał. Hermiona niespodziewała się jednak, że wszystko wyjaśni tak szybko....

****

OBIAD


                Na obiad Hermiona spóźniła się. Była w swoim dormitorium i rozmyślała o ty, co zobaczyła we śnie. Myślała o swoich rodzicach, mamie, o tym, dlaczego miałaby być trzecia bitwa. Nagle ktoś zapukał do drzwi. To Ginny.

-Hermiono, chodź na obiad! Spóźnimy sie!

-Mhm... zaraz przyjdę! - odkrzyknęła.

-Okej czekam w WS! - powiedziała i skierowała się w kierunku Wielkiej Sali.

                Hermiona w tym czasie układała włosy.  Leżąc na łóżku strasznie sie jej naelektryzowały. Po jakiś 10 minutach wyszła z dormitorium.

Wchodząc do WS zauważyła ogólne roztargnienie. Tylko nauczyciele nie zwracali na to uwagi. Każdy posyłał jej współczujące spojrzenie. Hermiona nie wiedziała, o co chodzi. Usiadła przy stole Gryffindoru.

                Zaczęła smarować chleb dżemem, gdy nagle Ginny stuknęła ja niezauważalnie w biodro. Hermiona spojrzała w te stronę, w którą ona patrzyła i znieruchomiała. Ron, nawet nie zauważając jej wejścia całował sie z Claries. Co? Całował?! Dziewczyna wstała i trzasnęła Rudzielca w twarz. Ten, jeszcze nie oprzytomniały nie wiedział ,o co jej chodziło.

-Jak możesz?! -wrzasnęła. - Jak możesz?! Na moich oczach! Zdradziłeś mnie! Zdradziłeś! -Brązowowłosej łzy leciały po policzkach. Chciała cos jeszcze powiedzieć, lecz zrezygnowała. Wybiegła z płaczem z WS.

                Hermiona pobiegła do dormitorium. Tam padła na łóżko pogrążając się w rzewnym płaczu.


********

Z PEPSPEKTYWY MALFOY'A


                Draco wyszedł zdenerwowany z dormitorium, które dzielił wraz z Hermiona. Zasnął, cholera, wcześniej nie zdarzało mu się sypiać w przerwie obiadowej, ktoś mu dolał eliksiru nasennego do herbaty, czy jak? Podążał ku Wielkiej Sali z lekkim pospiechem i irytacja. Mijal uczniów, którzy plotkowali o czymś, co najwyraźniej było bardzo zabawne. Ominęło go coś ważnego? Tym bardziej był na siebie zły. Prawie wszyscy o czymś szeptali z przyjaciółmi, pokazując palcami wnętrze wielkiej sali. Malfoy był już coraz bliżej.

                Nagle usłyszał krzyk. Znajomy. A po nim trzask przypominający uderzenie w twarz. Kolejny wrzask. Słyszał jego już niejednokrotnie, ale teraz jakoś nie potrafił go zidentyfikować.

Nagle poczuł, ze ktoś na niego wpada, ktoś niższy od niego. Odruchowo chciał odburknąć cos, ale owa dziewczyna spojrzała mu w oczy. Hermiona Granger. Płakała. Poczuł dziwny ucisk w klatce piersiowej, którego nie potrafił wyjaśnić. Gryfonka opuścił wzrok, podniosła torbę, pozbierała do środka książki, które rozsypały się na podłogę i bez słowa pobiegła w głąb korytarza.

                Malfoy wszedł do wielkiej sali. Było wyjątkowo cicho. Wszyscy patrzyli z niedowierzaniem na parę stojąca w drzwiach. Ron Weasley trzymał się za policzek, blond włosa dziewczyna patrzyła na niego wściekła. Powoli zaczynał rozumieć, co się tu stało.

- Stoicie w przejściu - burknął. - Idźcie użalać się nad sobą gdzie indziej.

                Żadne z nich nie zareagowało w żaden sposób, wiec tylko prychnął pogardliwie i przepchnął się, żeby najmocniej uderzyć Wesley’a.

Przepraszam :((


Przepraszam. BARDZO przepraszam. Nie wiem, co powiedzieć…. Tak strasznie mi przykro…. Ja…. Nie miałam czasu. To prawda, mogłam sama zbetować jak…. Nie ważne. Mam już przygotowany 2 rozdział i zaraz go wstawie. Tylko chciałam Was baaaaaardzo przeprosić. Bardzo. Naprawdę. Nie powtórzy się to. Od teraz będę zawsze informować o tym , że np. będzie przerwa, że gdzieś wyjeżdżam. Przykro mi. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Jeszcze raz przepraszam i zapraszam do czytania rozdziału 2 J J .

Pozdrawiam

~Lusia

poniedziałek, 28 października 2013

INFORMACJA

Hej. Niestety, nie bede mogła mieć komputera przez najbliższe 2 dni. Postaram się cudem dodać rozdział, ale niczego nie obiecuję. Idzie do naprawy, ale mam nadzieję, że będzie wcześniej do odebrania. Bardzo przepraszam Was. Notkę dodam jak tylko dostanę komputer ;)
~Lusia

niedziela, 27 października 2013

Rozdział pierwszy

 ,,Szła po zielonych błoniach zamkowych i wdychała cudowny zapach kwiatu bzu rosnącego przy wielkim jeziorze. Patrzyła w dal, na wyspę i ledwo widoczny biały marmur. To tam jest pochowany Albus Dumbledore, były dyrektor Hogwartu. To tam, była kiedyś Czarna Różdżka, która teraz leży w czeluściach przepaści.

Odwróciła się w stronę zamku. 'Eh, ta budowla o każdej porze roku jest przepiękna.' –

pomyślała Hermiona. Patrząc na niego, przypominała sobie dawne czasy-, kiedy wieczorami przychodzili do Hagrida, kiedy dostała pierwszy szlaban i była w Zakazanym Lesie. Stare dobre czasy.

            Nagle usłyszała szelest gałęzi bzu. Od razu zareagowała. Szybko wyciągnęła różdżkę z tylnej kieszeni spodni. Odwróciła się z gotowością rzucenia zaklęcia, lecz powstrzymała sie, gdy zobaczyła uciekającego zająca. Zaśmiała się cicho.

-No tak. Te przyzwyczajenia z wojny. Chyba nigdy się ich już nie pozbędę. Ale to nawet i dobrze...

Hermiona myślała na głos. Postanowiła jednak sprawdzić, co wystraszyło zwierzaka. Przeszła obok i to, co zobaczyła niemal zwaliło ją z nóg. Chciała rzucić się na ziemię. Umrzeć byleby tego nie widzieć. Chciała płakać, płakać i jeszcze raz płakać. Zobaczyła, bowiem..."

-HERMIONA! Hermiona, obudź się!!! -Jakiś natarczywy głos krzyczał rozpaczliwie, a ręce potrząsały nią niemiłosiernie.  -Hermiona!!! Hermiona, proszę!

-No dobrze, już nie śpię - wymamrotała dziewczyna.

-Oh, wróciłaś! Nareszcie! Ron zawołaj Harry'ego!-Krzyczała uradowana dziewczyna i po chwili twarz Hermiony została zasłonięta kurtyną rudych włosów przyjaciółki.

-Co się stało? Nic nie pamiętam... -nie mówiła jednak prawdy. Pamiętała dokładnie wszystko. Jak wsiadała do pociągu z przyjaciółmi, jak gadali i śmiali się z żartów. Pamiętała każdy szczegół swojej wizji-bo tak zaczęła to nazywać po którymś razie-.

-No, byłaś zmęczona, więc postanowiłaś chwile podrzemać, co wydało nam się dziwne, bo ty zawsze jesteś wypoczęta i pełna energii. W końcu zasnęłaś, my gadaliśmy i śmialiśmy się. Ty w pewnym zaczęłaś coś mruczeć o jakimś uciekającym białym króliku i o zjawie. Zastanawialiśmy się czy cię nie obudzić, ale ty po chwili znów spałaś spokojnie. Niedługo po tym zaczęłaś jęczeć i krzyczeć. Łzy leciały ci po policzkach i... -Ginny mówiła, co raz szybciej-... i chcieliśmy cię obudzić, ale nic się nie działo. Nagle się uspokoiłaś i przez chwilę myśleliśmy, że to koniec, ale Harry zauważył, że nie oddychasz. Wychodził z przedziału, gdy ty się w końcu cudem obudziłaś. Och Hermiono! Tak się martwiłam- Przyjaciółka Hermiony zaczęła płakać rzewnymi łzami. Brązowowłosa przytuliła ją.

-Już dobrze Ginny. Wszystko w porządku - zapewniała ją Hermiona.

-Ja przepraaszam. Tak się baałam o Ciebieee. Jaaa...

-Już dobrze. Ććśś. -Uspakajała przyjaciółkę. Dziewczyna zalana łzami krzyknęła do chłopaków:

-Co tak siedzicie?! Chodźcie tu!- Obaj natychmiast podnieśli się z miejsc i przytulili dziewczyny. Siedzieli tak dłuższą chwilę do czasu, gdy do ich przedziału wparował ot tak sobie Draco Malfoy.

-No, proszę, proszę. Co to my tu mamy?. Czyżby Weasley coś się stało? Granger też? -Dodał z nadzieją zauważając drugą dziewczynę.

-Co cię to obchodzi Malfoy? I nie, nic się nie stało. A teraz wynoś się stąd!! -wycedził Harry podnosząc się z kanapy.

-Ha, NIC mnie to nie obchodzi. Nie przyszedłem tu marnować czasu.

-To, czego chcesz? -Spytała słabo Hermiona.

-McGonagall kazała mi ci coś przekazać, szlamo -warknął Draco

-Zamknij się, Malfoy. Nie waż się tak do niej zwracać. Dobrze wiesz, że ważność statusu krwi spadła po upadku Voldemorta -powiedział Ron stając obok przyjaciela.

-O proszę, Weasley broni Granger. Ciekawe, co...

-DOŚĆ! -Wrzasnęła Hermiona. Wszyscy się natychmiast uciszyli. - Malfoy, o co chodzi?

-McGonagall kazała mi przekazać, że masz się u niej stawić po uczcie. W komnacie przy Wielkiej Sali. Potter pokaże ci gdzie to jest -powiedział znudzony, wskazał głową na Harry'ego i wyszedł.

-No poprostu brak mi słów - mruknęła z oburzeniem Hermiona.

-Ciekawe, o co chodzi? -Zastanowiła się Ginny. Już nie płakała.

-Och, żebym tylko ja to wiedziała... -Odpowiedziała Hermiona wpatrzona w umykające za oknem malownicze pola z żółtym rzepakiem i wielobarwne łąki.

 

***

             Cała czwórka siedziała już przy długim stole w WS, słuchając śpiewu tiary przydziału. Chwile po tym 40 pierwszoroczniaków zostało przydzielonych do domów. Hermiona zawsze zastanawiała się ile jest uczniów w jej domu. Postanowiła sobie, że zapyta oto przy najbliższej okazji Nicka-ducha Gryffindoru. Teraz do stołu doszło kilkunastu nowych uczniów.

W pewnym momencie Ginny stuknęła ją łokciem w bok.

-Ej, Hermiona -szepnęła i wskazała na dyrektorkę. -Posłuchaj.

-[...] i wtedy dwójka naszych prefektów naczelnych pojedzie na wymianę. Oczywiście, mogą zabrać jedną osobę towarzyszącą. A teraz: jedzcie! Na pewno jesteście głodni!- Zawołała i na czterech wielkich stołach pojawiły się najróżniejsze potrawy-pieczone kurczaki, kotlety schabowe, befsztyki, kiełbasy, bekony, steki, ziemniaki gotowane i pieczone, frytki, pudding Yorkshire, strudle, marchewka, sosy, keczup i jak zawsze, miętówki.

-Yyy, Ginny? O czym mówiła McGonagall? -Zapytała niepewnie Hermiona.

-Och, o niczym ważnym - panna Weasley machnęła lekceważąco ręką. - Że nie wolno wchodzić do Zakazanego Lasu, używać magii na korytarzach, chodzić po nich nocą, zastraszać, o konkursie prefektów, o wymianie dwóch wygranych uczniów z osobami towarzyszącymi, o...

-Zaraz, co? Jakim konkursie i wymianie? -Hermiona nie wiedziała, o czym jej przyjaciółka mówiła.

- Eh, znów bujałaś w obłokach? Coraz częściej ci się to zdarza. A więc tym konkursie chodzi o to, że czwórka prefektów rywalizuje ze sobą w dziedzinach nauki takich jak: astronomia, historia magii, starożytne runy, zaklęcia, OPCM, zielarstwo.

-A zasady?

- Dom wybiera jednego reprezentanta z prefektów. I on rywalizuje z innymi zawodnikami z pozostałych domów. Są 3 rundy, których... -Jednak nie było dane jej dokończyć, gdyż rozum Hermiony zwyciężył.

-Ale jak to 3? Przecież wtedyby tylko jedna osoba pojechała.

-No tak, ale to podobno się przyda w wymianie czy coś. O patrz! Malfoy idzie do komnaty ty też lepiej już się zbieraj. No, idź! -Rozkazała widząc dziwną minę przyjaciółki.

Hermiona wstała, rzuciła przez ramię ostatnie spojrzenie Ginny i poszła w stronę bocznej komnaty. Stanęła przed drewnianymi drzwiami. Lekko je pchnęła. Jej oczom ukazała się niewielkie pomieszczenie.  Przy wielkim kominku stali już Hanna, Ernie i Draco zapewne czekając na dyrektorkę. Hermiona postanowiła trochę się rozejrzeć. Wszędzie wisiały portrety sławnych zapewne czarodziei. Na półkach stały liczne nagrody i medale. Próbowała przeczytać, do kogo należał największy i pewnie najstarszy puchar, lecz napis był bardzo zniekształcony. Zdołała zobaczyć tylko część jednego z wielu zdań (...) ,,interfîcîõ multûs muggles". Zdobywcą nagrody był niejaki Hugo El Cielo. Postanowiła sobie, że kiedyś sprawdzi, kto to jest.

        Nagle do komnaty weszła dyrektorka wraz z dużym pergaminem z lewej ręce. Przywitała sie z uczniami i zaczęła czytać:

-"Ja, Albus Persiwal Wulfryk Brian Dumbledore, nakazuję, iż w czasie konkursu i wymianie szkół,

czworo wybranych uczniów zamieszkał w osobnych dormitoriach. Dwa najbardziej rywalizujące ze sobą domy mieszkały razem. Słowa moje są, i będą na tym pergaminie. O

to jest moja wola i niech zostanie spełniona."- Gdy McGonagall skończyła czytać

fragment testamentu, w komnacie nastała kłująca w uszy cisza. Każdy rozumiał co

oznaczają te słowa. W przekonaniu utwierdziła ich wypowiedź gryfonki oraz

odpowiedź profesorki.

-Czyli przy wymianie, dwa najbardziej "oddalone"...-Tu Hermiona zrobiła cudzysłów w powietrzu-… od siebie domy mają ze sobą zamieszkać? Przecież to nie dorzeczne.

Gryffindor i Slytheryn rywalizują od... od ZAWSZE. Nie sądzę by to coś zmieniło. My jesteśmy wrogami, nienawidzimy się, a jeszcze mamy się zaprzyjaźniać? Mnie na

pewno nie zaakceptują, przecież jestem szlamą -wymownie spojrzała na Malfoy'a,

który słuchał jej z ironią wymalowaną na twarzy.

-Tak, panno Granger. Dobrze pani to podsumowała. Ale nie wolno tak się zwracać –

spojrzała z grozą na Dracona. - Wracając do rzeczy... Pani zamieszka z panem

Malfoy'em. A... Panna Abbott z panem McMilanem. I NIE CHCĘ słyszeć żadnych

sprzeciwów panie Malfoy -powiedziała, widząc, że blondyn już otwierał usta, by

wyrazić swoją niechęć do tego szalonego wymysłu byłego dyrektora Hogwartu. -A

więc, wasze dormitoria znajdują się na 5 i 6 piętrze. Pana Malfoy'a i Panny Granger

wyżej przy pomniku Feniksa Starego, a Panny Abbott i Pana McMilian'a niżej przy obrazie Caroline Poppins. Hasło jest wyryte na poręczy po lewej stronie u każdego z was. Pojawi się ono tylko teraz i jak ktoś go zapomni. Hasła nie mówicie, tylko zapisujecie piórem na wyznaczonym miejscu. Zorientujecie się gdzie ono jest. Wasze rzeczy są już na miejscu. Możecie teraz udać się do nowych pokoi lub odwiedzić swoje domy. A teraz idźcie już. Dobranoc -gdy dyrektorka skończyła mówić, wszyscy rozeszli się. Hermiona powędrowała do przyjaciół, do jej byłego dormitorium.

Doszła do portretu Grubej Damy, gdy zorientowała się, że nie zna hasła.

-Hej, Damo!- Zwróciła się do niej- Mogłabyś mi powiedzieć, jakie jest hasło do pokoju?

-Nie, dlaczego miałabym to zrobić?

-Yyy, noo, bo... Mnie nie było. Nie znam hasła, a chciałabym odwiedzić przyjaciół. -powiedziała.

-W takim razie gdzie się podziewałaś? Hę? -Zapytała kobieta z obrazu.

-Byłam na spotkaniu z profesor McGonagall - odpowiedziała zgodnie z prawdą dziewczyna.

-Och, no dobrze. Ten jeden raz ci odpuszczę. Hasło podadzą ci koledzy. Proszę, wchodź!

-Dziękuję -Hermiona weszła do pokoju wspólnego. W środku było tylko kilka osób, w tym Ginny, Harry i Ron. Gdy tylko panna Weasley ją zobaczyła, krzyknęła rzucając się na Hermionę.

-Jesteś w końcu! Martwiliśmy się! Chodź, usiądź z nami! -Zaprosiła ją na kanapę.

-Hej Hermiona! Czemu cię tak długo nie było? I czego od ciebie chciała McGonagall? Dowiedziałaś  się czegoś więcej w sprawie konkursu i wymiany? I czemu jesteś taka przygnębiona? -pytał Ron.

-Hola, po kolei! Pierwsze pytanie: Przedłużyło się trochę, czekaliśmy na dyrektorkę. Drugie, trzecie i czwarte: Mówiła nam o konkursie. Dowiedziałam się, że... -Hermiona zawahała się przez chwili wzięła głęboki oddech-, że będę mieszkać z Malfoy'em w innym na 6 piętrze. - Reakcje jej przyjaciół, były natychmiastowe: Harry chciał zrobić niedowierzającą minę, ale wyszedł mu jakiś dziwny grymas a ręka zastygła w powietrzu; Ron jak oparzony wstał z miejsca przewracając się o własne nogi, tym samym wywołując salwy śmiechu uczniów z młodszych lat; Ginny zrobiła wielkie oczy, otworzyła usta i przekrzywiła głowę. Jednym słowem: każdy na to zareagował tak samo tylko przekazał to inaczej. Ktoś, kto obserwował to wszystko z boku, musiał się pokładać na podłodze ze śmiechu. W końcu opanowali się i Ron jako jedyny się odezwał. A raczej wydarł.

-CO?!?! Z KIM BĘDZIESZ MIESZKAĆ???? JAK JA ZARAZ PÓJDE DO NIEJ TO...-jednak nie było dane mu dokończyć, gdyż Hermiona wstała i zatkała mu usta drożdżówką.

-Ermiona, ho ty łobis?!

-Och, przestań się już drzeć. Trudno, jakoś przeżyje ten rok. Postanowiłam, że będzie on idealny. I nikt, nawet Malfoy, mi go nie zepsuje

-O! I takie nastawienie mi się podoba -skomentowała Ginny. -Skoro Hermiona nie może nic z tym zrobić będzie musiała przeżyć jakoś ten rok.

-I wiesz, co? Chyba nie będzie tak źle...

-Nie będzie źle? Przecież to Malfoy! Na każdym kroku będzie ci dokuczał -powiedział Harry, który do tej pory milczał.

-No, bo, nie wiem nawet gdzie on teraz jest. Czy w nowym dormitorium, czy w pokoju wspólnym

Ślizgonów… więc, myślę, że nie będę go z często widywać. W końcu mamy tylko jeden pokój wspólny a nie sypialnie... ,,Mam nadzieję..." -Dodała w myślach.

-W sumie to masz rację. Dowiedziałaś się czegoś jeszcze?

- Tak, ale to nie dzisiaj -Ginny zrobiła błagalną minę. -Nie, jutro ci opowiem. Obiecuję.

-Eh, no dobrze. Leć, jest już późno. Filch może cię złapać.

-OK. To do jutra. Paa! -Zawołała przez ramię, Hermiona i wyszła z pokoju wspólnego gryfonów.

 

*****

TYM CZASEM DRACO…

 

…siedział w salonie u Zabiniego i popijał Ognistą Whisky.

-No i co ja teraz zrobię, co? Przecież to szlama i panna Wiem-To-Wszystko-Granger! Nie wytrzymam z nią!

-Ale macie tylko jeden pokój, którym przebywacie razem – zapewniał go Blaise

-I o jeden za dużo – burknął Draco dolewając alkoholu do kieliszka.

- Oj, nie dramatyzuj, tak. Może to ci i na dobre wyjdzie? Staniesz się milszy, łagodniejszy, bardziej uczynny…

-Wiesz, co Blaise? Chyba trochę za dużo wypiłeś-powiedział Malfoy wskazując na 3

puste butelki Ognistej – i zaczyna ci odwalać.

- Tak, tak. Ty też, się już połóż, kochanie. Dobranoc! –Zawołał kierując się w stronę

kanapy chwiejnym krokiem.

- Oj diable. Ty się nigdy nie zmienisz- Draco parsknął śmiechem i udał się do swojego nowego dormitorium.

 

****

Hermiona stanęła przy pomniku Feniksa Starego, nie bardzo wiedząc co ma robić.

Pamiętała słowa McGonagall: „Hasła nie mówicie, tylko zapisujecie piórem na wyznaczonym miejscu. Zorientujecie się gdzie ono jest.” Tak, jasne. Zorientujemy się. Tylko kiedy? – pomyślała. Wiedziała, że musi się pospieszyć. Nie chce spotkać nowego współlokatora, o nie! Pospiesznie przeszukała ponownie poręcz po lewej stronie korytarza. Nic. Zero śladu jakiegokolwiek pisma. Spytała więc pomnika

- Nie wiesz przypadkiem, gdzie mogę znaleźć hasło?

-Wiem.

- A możesz mi powiedzieć?

-Oczywiście Granger-usłyszała głos za sobą. Odwróciła się i stanęła tuż przy blondynie.

-A ty tu skąd?

- Hmm, pomyślmy, z Hogwartu?

-Ha ha bardzo śmieszne. Powiesz mi to hasło czy nie? – zapytała zdenerwowana odsuwając się od niego.

-Nie, ale mogę ci pokazać – wskazał na poręcz z boku. Przykucnął i potarł palcem o spód jednej z belek. Na wierzchu pokazało się hasło: „procor”*

- Serio? Takie hasło? – Zapytała z zażenowaniem Hermiona.

-Wiesz, co to znaczy? – Zdziwił się Draco.

-Jasne, a ty nie? Myślałam, że ktoś taki jak ty, arystokrata wysokiej rangi i …

- Daruj sobie, ok.? Nigdy nie nazwałem się arystokratą. A tym mnie tak.

- Nigdy nie nazwałam się szlamą. A ty mnie tak.

- Ale to prawda, jesteś nią.

- To też prawda. Jesteś nim- odparowała

- Och, przestańmy już. Powiesz mi, co to znaczy, czy nie?

-Nie.

- A to, dlaczego? – Zapytał.

-Bo nie. Będziesz musiał troszkę wysilić ten móżdżek i pójść do miejsca zwanego biblioteką.

-Okropna jesteś.

-Nawzajem- powiedziała, kończąc te bezsensowną rozmowę. Podeszła do rzeźby i wpisała hasło na kamiennym pergaminie. Po chwili kamienny posąg przesunął się i weszła do salonu wspólnego.

            To co zobaczyła, przeszło jej najśmielsze oczekiwania.


********
I mamy rozdział pierwszy ;) Czy mi się podoba? Nie za bardzo. Jest niedokończony wątek... ale w następnej notce to się zmieni. Rozdział nie betowany na razie więc nie złośćcie się :) Kolejny rozdział pojawi się pewnie jutro wieczorem ;)

~Lusia

*Tu chodziło o łacińskie słowo. Nie ma ptaszków ponieważ nie mam takiej klawiatury. Myślę, że po becie uda się to zmienić ;)

czwartek, 24 października 2013

PROLOG...

**********************
Proszę i oto prolog. Krótki ale jest. Rozdziały będą o wiele dłuższe. Komentujcie :)

~Lusia

GŁOS

    Szła po ośnieżonej drodze i patrzyła w czarne niebo upstrzone w miliony gwiazdy – małych i dużych.  Lecz ją interesowała ta jedna.
Ta, która, gdy była mała, pomagała jej zrozumieć życie. Wierzyła, że właśnie ona zawsze była przy niej. Zawsze świeciła najjaśniej dając więcej światła niż księżyc w pełni. Spytała cicho:
-Czy ja o tak wiele proszę?- Nikt nie odpowiedział.- Czy to tak dużo?!- Powtórzyła głośniej tym samym zwracając na siebie uwagę ostatnich przechodniów.
-Nie. Prosić o jedną rzecz, którą jest miłość to nie jest tak dużo. Ale żyć, dbać o nią, to już o wiele więcej – odpowiedział łagodny głos. Hermionę przeszył dreszcz. Znała go. Nawiedzał ją w snach. Ten głos...
-Kim jesteś?! - Krzyknęła. Jednak nikt się już nie odezwał. Słyszała tylko swój szybki oddech. Głos znikł tak nagle jak się pojawił.

Powitanie :)

Hej Wam :)
Oto nowy blog o Dramione. Parze wrogów Hermionie Granger i Draconie Malfoy'u. Oczywiście nie będzie to tak że już w trzecim rozdziale zakochają się. Nie lubię takiego "czegoś". Akcja dzieje się jakiś rok po wojnie kiedy niektórzy uczniowie postanawiają wrócić do Hogwartu. Myślę że nie będzie to taki blog jak inne. Postaram się o to ;) Jest to mój PIERWSZY blog, który prowadzę, więc pewnie będzie trochę... niezgodności.
Ile rozdziałów? Przewiduję go na jakieś 30. Dokładnie nie potrafię powiedzieć. Wena ostatnio bardzo dopisuje i raczej nie zamierza opuścić mnie w najbliższym czasie. Rozdziały betuję sama więc pretensje z błędami tylko do autorki. Od razu mówię że szablon pewnie będzie się zmieniał. Na razie jest to jeden z podstawowych, ale niedługo zostanie zastąpiony innym. Układ również ale na pewno nie więcej na ile jest to potrzebne.
Kontakt ze mną:
mail: misialuna46@gmail.com
na Facebooku stronka(na razie!!! adminką jestem tylko ja) : Dlaczego rodzice nie chcą mi dać mojego listu z Hogwartu?
Od razu mówię że nie chodzi mi o lajki. Stronka nie uczęszczana więc nie o to chodzi!!! To tymczasowy kontakt na fb dopóki nie dokończę pewnej rzeczy. O innym kontakcie poinformuję przy rozdziale.
No dobrze. To chyba tyle. Zaraz dodam prolog :)
~Lusia
Szablon wykonała Sasame Ka z Ministerstwo Szablonów