sobota, 29 marca 2014

Rozdział 6 cz. 1

PONAD 1400 WYŚWIETLEŃ - DZIĘKUJĘ<3 
Dodaję teraz cześć rozdziału 6. Napisałam jeszcze trochę i myślę, że nawet dobrze mi wyszło :p Drugą część dodam jakoś w kwietniu xD

Zapraszam do czytania i KOMENTOWANIA(proszę =) ) :DDDD

Za błędy formatowania przepraszam, bo mi coś nie działa  :P
I nie mogę ustawić bez wyśrodkowania .....

__________________________________






Draco szedł korytarzem do biblioteki. Nagle usłyszał przeraźliwy wrzask dochodzący z owego


pomieszczenia. Podbiegł tam i szarpnął za drzwi. Nic. Pociągnął jeszcze raz. Znów ani drgnęły. Zobaczył jakieś ciało przyciskające się plecami do drzwi. Postać ta miała długie włosy.


"Czyli nie mogę tego wysadzić…." - pomyślał z żalem. Wyjął różdżkę i wypowiedział formułkę zaklęcia otwierającego drzwi. Sekundę potem przed nim upadła dziewczyna. Nad nią stała postać w kapturze.

Zobaczył tylko jasne oczy.

-Granger? - zapytał, widząc, kto przed nim leży. Dziewczyna spojrzała na niego. W jej oczach malował

się strach i niepewność. Wyglądała jakby miała zemdleć. Coś drgnęło w Draconie. Przypomniał sobie.

Tak wyglądała jego matka po torturach jego ojca. Dziewczyna podniosła się z podłogi i uciekła.

-Granger czekaj! - Ciemna postać zniknęła, a w bibliotece znów było światło.

******

Hermiona gdy tylko zobaczyła pod kim leży wstała i uciekła. Upadając poraniła sobie dłonie o gwoździe wystające z podłogi. Biegła przed siebie nie patrząc gdzie, co chwilę zataczając się na ściany. W pewnej

 chwili zorientowała się, że biegnie w stronę wieży astronomicznej. Po kilku sekundach stała już na górze. Usiadła na marmurze i zaczęła płakać. Nie dlatego że coś jej zrobił ten typ. Płakała z przerażenia i strachu. Usłyszała, że ktoś się zbliża. Schowała się z obawą, że ten ktoś wrócił. Czekała. Tym kimś, kto wszedł na wieżę, okazał się zapomniany przez nią Draco Malfoy..

¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤

Widział jak biegnie na górę. Podążył za nią i po chwili był na miejscu.

-Granger, wiem, że tu jesteś. - Zero odzewu. - Granger...

- Po co tu przyszedłeś ?! Żeby wszystkim rozpowiedzieć to co się stało i.... - Głos się jej załamał i nie dał rady dokończyć.

- Nie, myślisz że powiedziałbym o tym co się stało? Że..

- Malfoy, zamknij tą swoją arystokratyczną mordkę i idź stąd! - wrzasnęła i upadła na kolana tym samym ujawniając się. Księżyc świecił aż tak mocno. Łkała w dłonie. Oparła się o jeden z przyrządów na wieży, lecz zaraz zsunęła się na posadzkę. Nie miała siły na nic. Nawet na to by się podnieść. Malfoy zbliżył się do niej i podniósł ją do pozycji siedzącej. Z jej dłoni kapnęła kropla krwi, która nie uszła uwadze blondyna.

- Ty krwawisz. - Nie odpowiedziała. Spojrzał na jej twarz. Miała przymknięte oczy. Nie spała, była przytomna.

-Zostaw mnie.... - powiedziała słabo. Draco opatrzył jej dłonie, wyczarował okrycie dla niej i poszedł sobie.

¤¤¤¤¤¤¤¤

Po jej policzku spłynęła łza. Płynęła po szyi, dekolcie by zaraz zatrzymać się na kocu. Nie to miała na myśli, gdy mówiła żeby ją zostawił. Owszem, to też, ale liczyła na to że okaże trochę więcej serca. Niestety przeliczyła się. Po chwili zasnęła.

             Rano obudziła się w skrzydle szpitalnym. Otworzyła oczy i zobaczyła krzątającą się obok niej pani Pomfrey.

- O, już się obudziłaś. Proszę wypij to - podała jej buteleczkę ze złotawym płynem. Hermiona wypiła to i od razu poczuła się lepiej.

- Jak tu trafiłam?

- Marcus Holl z Ravenclawu znalazł cię, gdy poszedł na wieże z polecenia profesor Sinstry. Przyniósł cię tutaj i czuwał dopóki go nie wyrzuciłam. Przyjdzie po śniadaniu.

-Czy mogę coś zjeść? Jestem strasznie głodna....

- Nie kochanie. Jesteś zbyt słaba by jeść, mogłoby zrobić ci się nie dobrze- wytłumaczyła.

- No dobrze..... A co z lekcjami?!- ożywiła się. - Przecież muszę iść na lekcje!

- O nie! Nigdzie nie pójdziesz.

- Ale....

- Nie ma żadnego ale! Odpoczywaj, bo pan Holl zaraz przyjdzie. - Hermiona opadła na poduszki i czekała licząc rysy na suficie i jednocześnie zastanawiając się skąd one się tam wzięły...

*****

 Marcus przyszedł pół godziny po tym jak Hermiona skończyła swoją rozmowę z Pani Pomfrey.

- Nie śpisz, Hermiono?

- Nie.... Podejdź tu bliżej - powiedziała i uśmiechnęła się do niego ciepło. Podszedł i usiadł na łóżku obok.

- Ja... Dziękuję ci, że mi pomogłeś.... Że nie zostawiłeś mnie tam jak.....

- Nie ma sprawy.....

- Nie, właśnie, że jest - powiedziała kładąc nacisk na ostatnie słowo. -Gdyby nie ty to pewnie dalej bym tam leżała przez...

- Przez kogo?

-Nie ważne. Chodzi mi oto, że...

- Stop. Hermiona, czekaj. Przez kogo tam leżałaś?

- Przez.... No dokładniej to on mnie tam zostawił bo tak mu kazałam a on mnie tylko przykrył z tym kocem czy czymś.... Sama tam wbiegłam i ....

- Ale kto to był? - dopytywał się.

- To był.... M…

- KONIEC ODWIEDZIN!!!! - Po Skrzydle rozległ się głos Poopy Pomfey.

- Ale proszę pani....

- Żadnych ale! Do widzenia!

- Pa Hermiono. Przyjdę jutro.

- Pa....

 

*********

Po kilku dniach Hermiona wróciła do normalnego trybu życia. Chodziła do biblioteki, ale tylko z kimś. Za bardzo się bała, że tamta sytuacja się powtórzy. Że tamta osoba znów wróci.... Uświadomiła sobie, iż tylko dzięki Malfoy'owi udało się jej z stamtąd uciec i być może - przeżyć. Czuła do niego coś na kształt wdzięczności, ale nie przyznawała Siudo tego nikomu – nawet samej sobie. Jednak kiedy mówiła, tam na wieży by ją zostawił.... Nie to miała na myśli. Sądziła, że taki ktoś jak on wezwie kogoś lub przeniesie do dormitorium. Ale dlaczego miałby to robić? Przecież była dla niego niczym. Tak, niczym. Od początku traktował ją jak rzecz. Więc dlaczego teraz miałby to zmienić? Co prawda Voldemorta już nie ma i niby status krwi się nie liczy, to stare nawyki i przyzwyczajenia podobno tak trudno zmienić... .

            Hermiona szła właśnie kolację i spotkała Davida.

- Cześć – przywitał się

-O cześć? Idziesz na kolację?

- Tak a ty?

-Również. Tylko muszę na chwilę pójść do dormitorium. - Nie patrzyła mu w oczy. Za dużo można by z nich wyczytać. Za dużo strachu, niepewności i przerażenia.

-Hej, coś się stało? - zapytał.

- Nie nic. Muszę iść.

-Hermiono, spójrz na mnie. - Dziewczyna powoli podniosła wzrok. Napotkała niebieskie tęczówki. Zesztywniała. Taki sam kolor miały oczy tego kogoś z biblioteki... Na raz w jej oczach pojawiło się dwa razy więcej strachu i uciekła do dormitorium zostawiając zdziwionego Davida samego na pustym korytarzu.

 

 

Dziewczyna nie pojawiła się na kolacji. Około godziny 20, Gin przyniosła jej trochę kolacji.

-Hermiono, co się dzieje? Jesteś nieobecna, przestraszona i nie jesz.

-Ja cię przepraszam Ginny ale... Nie umiem sobie z tym poradzić....

-Ale Miona, z czym? Ufasz mi?

-Oczywiście.

-A opowiesz mi, dlaczego tak się zachowujesz? - spytała Ginny nieśmiało przyjaciółkę.

- Okej. Po tym jak skończyłam z wami rozmawiać poszłam do biblioteki i...(tu opowiada zdarzenia z tamtego dnia i dzisiejszego) ..... No i teraz tutaj razem gadamy. -Gdy Hermiona skończyła Ginny przytuliła ją. Dziewczynie opowiadając trząsł się cały czas głos.

- To moja wina.

-Co? Co ty mówisz Ginny?

-To moja wina, że zostałaś zaatakowana. Gdybym z tobą poszła....

- Nie!! To NIE JEST twoja wina. Zresztą Tobie mogłoby się coś stać.  Poza tym, ja powinnam sama się obronić. Znajdziemy tego kogoś.

- Czyli nie masz mi tego za złe? - zapytała Ruda.

-Nie, nie mam i nigdy nie miałam, Ginn.

- Na pewno?

- Tak, na 100%! A co poza tym się działo, kiedy mnie nie było?

- Oh, wiesz, że Lavender.... - Gadały jeszcze długo do późnej nocy. Nie zauważyły nawet, kiedy Malfoy wrócił. Przechodząc pokręcił tylko głową i poszedł do siebie. Hermiona postanowiła, że Ginny zostanie u niej na noc, żeby nie chodziła nocą po zamku. Dziewczyny zasnęły dopiero koło 1:00 w nocy.

 

*****

W ciągu następnego tygodnia, dziewczynom udało się rozszyfrować całą przepowiednie. Mimo, że całe dnie siedziały w bibliotece - opłaciło się. Szukając przepowiedni lub informacji o niej w książkach natrafiały na zamazane wersy, wyrwane kartki lub puste strony w samym środku tekstu. Nie wiedziały, kto, po co i kiedy to zrobił, ale wiedziały, że ten ktoś nie chciał, by odkryto przepowiednię lub wszelkie informacje o niej. Mimo, że tusz zdawał się jeszcze świeży i niedawno odciśnięty na drugiej kartce to niektóre książki były lekko wilgotne, stare lub leżały w głębi regału i dlatego mogły być wilgotne. Tak panna Granger tłumaczyła sobie tę sprawę.

****

Wrzesień i październik bardzo szybko minął. Nadszedł listopad, w którym rozpoczynał się turniej. Hermiona całe dnie spędzała albo w bibliotece albo w dormitorium czytając przeróżne książki. Cieszyła się, że gdy to całe przedstawienie się skończy, najprawdopodobniej wróci z tamtej szkoły do wieży Gryffindoru i nie będzie mieszkać już z tym pajacem. Trochę była zdezorientowana. Dlaczego on za nią poszedł na wieżę? Dlaczego jej "pomógł" a nie zostawił tak jak leżała? I dlaczego, gdy Malfoy ją obraził, zaczął się jej powoli przypominać? Gdy to usłyszała, w głowie zobaczyła siebie na boisku do Quidditcha i Dracona zwróconego w jej stronę, który mówił z pogardą: "(...), wredna szlamo." Nie przyznała się do tego nikomu nawet samej sobie, choć nie dokońca wiedziała, dlaczego.

*************

-Uwaga! Pojutrze - 14 listopada – w Wielkiej Sali odbędzie się 1 zadanie konkursu!  - Pani dyrektor podczas śniadania mówiła o turnieju i każdy uważnie słuchał.- Będą dwie części tego jak i każdego innego etapu, Teoretyczna i praktyczna.  Zaczynamy od tej umysłowej czyli teoretycznej. Będzie to test pisemny oraz ustny. Możliwość jest taka, że będzie podawana nazwa zaklęcia i trzeba będzie wyjaśnić, co ono powoduje. Test praktyczny obejmuje CAŁĄ wiedzę praktyczną włączając w to, nie tylko zaklęcia, ale i Transmutację, Zielarstwo oraz Opiekę Nad Magicznymi Zwierzętami. Uczestnicy konkursu zjawiają się przez Wielką Salą. Dziękuję. – Gdy skończyła w WS rozległ się gwar. Każdy rozmawiał o tym turnieju.

             Na zajęciach nikt nie było zainteresowany przerabianym tematem, przez co szybko leciały punkty dla domu. Przez kolejne 2 dni było tak samo. Nareszcie nadszedł tak długo wyczekiwany dzień konkursu.
 

sobota, 22 marca 2014

Wstawić czy nie.......?

Hej... Wogóle, ale to wogóle nie mam pomysłu na rozdział. Napisałam coś w piątek i też troszkę teraz, ale patrzę się w ten ekran i nie wiem co pisać :cccc Z trudem wyszły mi te dwie nieszczęsne strony - ale to i tak za mało by tu dodać, a nawet jeśli to nie wiem, ile będziecie musieli czekać na kontynuację..... Jutro postaram się coś napisać, ale nie obiecuję. W poprzednim poście informowałam, że rozdział będzie w kwietniu. Jeśi chcecie, bym wstawiła teraz tę część co mam rodziału 6 - piszcie w komentarzu ;D
Pozdrawiam
Lusia ;**

czwartek, 20 marca 2014

Przeczytaj!!!

Uwaga! Niestety rozdziału NIE BĘDZIE do końca tego miesiąca! Na początku kwietnia egzamin i nie będę miała czasu na pisanie! Rozdział być może pojawi się w środku kwietnia(kwiecień też pracowity ). Bardzo przepraszam ale mam nadzieję, że nie obrazicie się i dalej będziecie ze mną ;D

Pozdrawiam
Lusia
PS Przepraszam za błędy w formatowaniu ponieważ piszę to z tel. :////

niedziela, 2 marca 2014

Rozdział 5.


                Następny tydzień minął dość spokojnie, jednak wszyscy z Gryffindoru czuli nieobecność Hermiony Granger. Ilość kamyczków w klepsydrze powiększał się co prawda, ale nie tak często i nie tak dużo. Lekcje, stały się jeszcze bardziej ponure i ciche. Na eliksirach echo głosu profesora niosło się po całym lochu, a na transmutacji prawie nikt nie odpowiadał.

                Nareszcie, gdy Hermiona wróciła do Hogwartu zajęcia zaczęły być żywsze.

****************************

-Myślicie, że ona pamięta to, co się działo w szpitalu? - zapytał Harry rozmawiając z Ginny  i Ronem w pokoju wspólnym gryfonów.

-Nie wiem... Można by się dowiedzieć... - powiedziała Ruda.

-Dzisiaj po kolacji?  - odezwał się Ron.

-Okey. Napiszę do niej - oznajmiła Ginny i pobiegła do dormitorium.

****************************

                Gdy Hermiona siedziała w swoim dormitorium, szara sowa zapukała do okna. Podeszła do niego i otworzyła je. Odwiązała liścik od nóżki sowy i dała jej krakersa, mówiąc, żeby poczekała.



                Panna Granger szybko napisała odpowiedź, że z chęcią się z nimi spotkau niej i wysłała. Popatrzyła na zegarek. Dochodziła dziewiętnasta. "Czas się zbierać na kolację" pomyślała. Poskładała książki i niektóre z nich wzięła by oddać je do biblioteki. Wyszła z dormitorium i skierowała się do pani Prince. Po drodze wyjrzała na błonia. Byłą taka piękna pogoda a ona przesiedziała przerwę w pokoju. Mówi się trudno. Szła zamyślona i na kogoś wpadła.

-Och, przepraszam! - zawołała i poczęła zbierać porozrzucane książki. Ktoś ukląkł przed nią i jej pomógł. W końcu podnieśli się. Hermiona zobaczyła wysokiego, przystojnego szatyna o niebieskich oczach i jasnych brwiach. " Ciekawe... Bardzo rzadko widuje się kogoś z takimi brwiami i włosami...". Po chwili zorientowała się, że mu się przygląda. On też był lekko speszony.

-Cześć. Jestem David Ma.. Crake - przedstawił się. Hermiona przyjrzała mu się podejrzliwie. Czyżby chciał powiedzieć coś innego?  

-Ja Hermiona. Hermiona Granger - powiedziała i podała mu rękę. On, zamiast ją uścisnąć, lekko pocałował. Hermiona zarumieniła się. -Yyyy... to.... ja muszę już iść... Do zobaczenia?

-Mam nadzieję - oznajmił, uśmiechnął się nieziemsko i skierował się w stronę WS. Brązowowłosa, lekko otumaniona poszła do biblioteki. Gdy weszła do WS była lekko spóźniona. Podeszła do stołu Gryffindoru i usiadła między Parvati, a Ginny.

-Hej, Miona. Coś się stało? Jesteś zarumieniona? Haloo! Ziemia do Hermiony! -wołała. Dziewczyna w końcu się ocknęła i zaczęła słuchać dyrektorki.

-Witam wszystkich! Zanim zaczniecie jeść przydzielimy do domów trzech nowych uczniów. -Podeszła do stołka z tiarą i zaczęła czytać. -David Crake. - wywołany nałożył tiarę na głowę, która po chwili krzyknęła: - Gryffindor! - David usiadł przy stole Gryfonów obok lekko speszonej Hermiony.

-Amelia Fond! - Tiara ledwo dotknęła jej włosów od razu przdzieliła ją do Slytherynu. -Oraz Artur Golden! - Tiara przydzieliła go również do domu węża. -Wszyscy przydzieleni! Zajadajcie! - Na stołach pojawiły się przeróżne potrawy.

-Hej. Co tam? – David zapytał brązowowłosą gryfonkę..

-Spotkałeś ją już? - zdziwiła sięGinny.

-Tak. Nie powiedziała ci?

-Nie. Jakoś nic o tym nie wspomniała - powiedziała kąśliwie zwracając się w stronę przyjaciółki. - A tak wogóle, jestem Ginny.

-David.

-To już wiem. To jest Harry, Ron, Parvati i Padma, Seamus, Neville, Hanna, Mar... - wymieniała wskazując po kolei po znajomych.

-Czekaj, hola! Nie zapamiętam - zaśmiał się

-Co cię tu sprowadza?- tym razem odezwała się Panna Granger.

-Jestem tutaj, razem z Amelią i Arturem przyjechaliśmy tu z Azesteru. Innej szkoły dla czarodziei.

-A czemu? Coś się tam działo?

-Nie, nic, dlaczego? Och, ja cie nie mogę! Kurczak! I ziemnaki! Ale pycha! - Hermiona spojrzała na niego podejrzliwie. Mówiąc, że nic się nie dzieje, w jego oczach nie było ni krzty prawdy. " Ale jak mówił o jedzeniu, to już nie kłamał" zaśmiała się cicho na tę myśl.

                Po kolacji wszyscy udali się do swoich dormitoriów. Jedynie Czwórka przyjaciół poszła do Hermiony.

-Hej, mogę iść z wami? - zapytał David. Ginn już otwierała usta b mu odpowiedzieć gdy ktoś stojący za nią sie odezwał pierwszy.

-Po co? Z tą szlamą [ukłucie w sercu tego, kto to powiedział], zdrajcami krwi i Potterem? Nie warto. Niestety ja mieszkam z Granger, a.... - Zimny głos należący do wysokiego blondyna został uciszony przez uderzenie w twarz przez szatyna o niebieskich oczach.

-Nie waż się tak do niej mówić - wycedził przez zęby.

-Oh, czyżby szanowny b...

-Ty! Nie wiem kim lub czym jesteś, ale spadaj stąd. Nie chcę cię widzieć- oznajmiła Hermiona której łza spłynęła po policzku. Jej głos był przepełniony jadem.

-Niestety. Mieszkam tu.

-Tu? Na korytarzu? Nie sądzę. Chociaż... jakie życie byłoby wtedy piękne.... arystokrata z rodu Malfoy’ów mieszkający na korytarzu……. - rozmarzyła się Ginny. Draco został zgromiony wzrokiem Rudej, dlatego też skierował się do pokoju Ślizgonów.

-Tleniony baran -warknęła.-Wracając do pytania zanim on się zjawił to.... Niestety, nie możesz. To sprawa między nami.. Przykro mi. Przepraszam, David -powiedziała Ruda i poszła razem z przyjaciółmi do pokoju Hermiony nie dając nic im powiedzieć. Żadne z nich nie zauważyło bowiem, że w tylnej kieszeni spodni wypadł świstek pergaminu. Draco akurat w tym momencie odwrócił się i zobaczył jak karteczka opada na posadzkę. Poczekał aż oni się rozeszli i podszedł do owego skrawka papieru. To co przeczytał zrobiło na nim wrażenie. Nie wiedział, że tak brzmi przepowiednia, więc jakież było jego zdziwienie gdy przeczytał tam swoje nazwisko.

********

-Ej, czemu tak spławiłaś Davida? – spytała Hermiona z wyrzutem gdy dotarli do jej dormitorium, nie zauważywszy, że nie ma z nimi Rona.

-Ponieważ jest to sprawa między nami.

-To już słyszałam – zauważyła Hermiona.

-No właśnie.

-Chodźmy do twojego pokoju Hermiono – powiedziała. Harry rzucił zaklęcie wyciszające by nikt nie mógł ich podsłuchać.

-Kto to był ten… tleniony baran?

-To był Draco Malfoy ze Slytherynu. Dokucza ci od 2 klasy, ponieważ pochodzisz z rodziny mugoli. Jest on „czystej krewi’. Nie ma jednak na świecie rodziny czarodziejów, która nie miałaby w rodzinie mugola. Nie warto się tym przejmować. Pewnie nie pamiętasz, ale na początku roku obiecałaś sobie, że…

-Że nikt mi tego roku nie zniszczy.

-A pamiętasz, co było dalej?- spytała Ginn.

-Ja…. Nie, nie pamiętam – odparła cicho.

-Bo widzisz, ty doznałaś częściowej utraty pamięci. Nie pamiętasz tylko jednej osoby. Jest to Malfoy.

-Aha…. A y…… w szpitalu… bo gdy ja….. to znaczy…. Yyy……. – Hermiona nie wiedziała od czego zacząć.

-Spokojnie, Miona. –Hermiona odetchnęła głęboko i zaczęła mówić.

-Gdy byłam w szpitalu mówiłam przez sen.

-Aha, i my właśnie o tym chcieliśmy z tobą porozmawiać. ….Czy pamiętasz, co mówiłaś? – zapytał Harry.

-Wiem, że to nie był angielski.

-To była łacina.

-Ła.. Zaraz, co? Łacina?

-Tak, ty… recytowałaś pewną starą przepowiednię.  Brzmi ona… Zaraz, mam gdzieś tę kartkę – Ginny wstała i włożyła rękę do tylnej kieszeni. Pusto. Do drugiej- Pusto. W przednich też jej nie było- Co jest? Nie mam jej. Pewnie została w torebce. Harry, pamiętasz początek?

-Tak, chyba tak. To co recytowała Hermiona. Drogę do niej światu zagłada wskaże. Puella…

-Et Malfoys persequor summa” Secundo “NIHIL” Tertio “Jednego śmierć czeka nigra canite per devil set”. – dokończyła Hermiona.

-A więc jednak pamiętasz?

-Nie do końca. Gdy mnie o to zapytaliście nie wiedziałam o co wam  chodzi. Gdy Harry zaczął mówić to ja automatycznie dokończyłam, bo w sekundę w mojej głowie pojawił się obraz tej przepowiedni. Może teraz pójdziemy do biblioteki i poszukamy czegoś?

-Nie gniewaj się, ale może idź sama…. My poszukamy tej kartki. Pa! – pożegnali się Harry i Ginny.

-Pa! – powiedziała i poszła do biblioteki.

*******

                Draco szedł do dormitorium bardzo okrężną drogą. Zrezygnował z odwiedzin u Blaise’a, gdy zobaczył tę karteczkę. Znał zamek jak własną kieszeń. Gdy dotarł do pokoju usiadł przy stole próbując rozgryźć o co chodzi z tą przepowiednią. Po 30 minutach nic nie zdziałał, więc poszedł do biblioteki.

**********

                Gdy Hermiona dotarła do biblioteki od razu skierowała się w stronę działu z dawnymi czasami. Odszukała odpowiednią książkę z czasami Merlina, usiadła przy stoliku i zaczęła czytać.

                Nagle zgasło światło. Potem zapaliło się i znowu zgasło. Dziewczyna wstał i rozejrzała się czy ktoś nie robi sobie żartów. Po bibliotece rozległ się szyderczy śmiech.

-Co? Czyżbyś nie była taka odważna bez swoich przyjaciół? – Drzwi do pomieszczenia zamknęły się z głośnym hukiem. Hermiona podbiegła do nich szarpiąc je rozpaczliwie. Zaczęła wołać o pomoc i błagałby ją ten ktoś wypuścił.

                Owy ktoś szybkim krokiem zbliżył się do dziewczyny. Był w czarnej, długiej pelerynie. Miona zobaczyła tylko niebieskie oczy. Przybysz pochylił się nad nią i…

____________________________________________________________________________________________

Witajcie!
Z myślą co się później działo w bibliotece zostawiam Was w oczekiwaniu na następny rozdział <3
Rozdział dedykuję Hakape, dzięki której moja wena została obudzona. Bez niej ten rozdział byłby dopiero za jakiś tydzień xD Bardzo proszę o komentowanie, ponieważ komentarze dają mi pewną siłę motywacyjną do pisania, bo przynajmniej wiem, że ktoś to czyta i czy mu się podoba czy też nie :D
Pozdrawiam serdecznie :*
Luśka :3333
PS Przepraszam za ewentualne błędy ;))))
Szablon wykonała Sasame Ka z Ministerstwo Szablonów