Odwróciła
się w stronę zamku. 'Eh, ta budowla o każdej porze roku jest przepiękna.' –
pomyślała
Hermiona. Patrząc na niego, przypominała sobie dawne czasy-, kiedy wieczorami
przychodzili do Hagrida, kiedy dostała pierwszy szlaban i była w Zakazanym
Lesie. Stare dobre czasy.
Nagle usłyszała szelest gałęzi bzu.
Od razu zareagowała. Szybko wyciągnęła różdżkę z tylnej kieszeni spodni.
Odwróciła się z gotowością rzucenia zaklęcia, lecz powstrzymała sie, gdy
zobaczyła uciekającego zająca. Zaśmiała się cicho.
-No tak.
Te przyzwyczajenia z wojny. Chyba nigdy się ich już nie pozbędę. Ale to nawet i
dobrze...
Hermiona
myślała na głos. Postanowiła jednak sprawdzić, co wystraszyło zwierzaka. Przeszła
obok i to, co zobaczyła niemal zwaliło ją z nóg. Chciała rzucić się na ziemię.
Umrzeć byleby tego nie widzieć. Chciała płakać, płakać i jeszcze raz płakać. Zobaczyła,
bowiem..."
-HERMIONA!
Hermiona, obudź się!!! -Jakiś natarczywy głos krzyczał rozpaczliwie, a ręce
potrząsały nią niemiłosiernie.
-Hermiona!!! Hermiona, proszę!
-No
dobrze, już nie śpię - wymamrotała dziewczyna.
-Oh,
wróciłaś! Nareszcie! Ron zawołaj Harry'ego!-Krzyczała uradowana dziewczyna i po
chwili twarz Hermiony została zasłonięta kurtyną rudych włosów przyjaciółki.
-Co się
stało? Nic nie pamiętam... -nie mówiła jednak prawdy. Pamiętała dokładnie
wszystko. Jak wsiadała do pociągu z przyjaciółmi, jak gadali i śmiali się z
żartów. Pamiętała każdy szczegół swojej wizji-bo tak zaczęła to nazywać po
którymś razie-.
-No, byłaś
zmęczona, więc postanowiłaś chwile podrzemać, co wydało nam się dziwne, bo ty
zawsze jesteś wypoczęta i pełna energii. W końcu zasnęłaś, my gadaliśmy i
śmialiśmy się. Ty w pewnym zaczęłaś coś mruczeć o jakimś uciekającym białym króliku
i o zjawie. Zastanawialiśmy się czy cię nie obudzić, ale ty po chwili znów
spałaś spokojnie. Niedługo po tym zaczęłaś jęczeć i krzyczeć. Łzy leciały ci po
policzkach i... -Ginny mówiła, co raz szybciej-... i chcieliśmy cię obudzić,
ale nic się nie działo. Nagle się uspokoiłaś i przez chwilę myśleliśmy, że to
koniec, ale Harry zauważył, że nie oddychasz. Wychodził z przedziału, gdy ty
się w końcu cudem obudziłaś. Och Hermiono! Tak się martwiłam- Przyjaciółka
Hermiony zaczęła płakać rzewnymi łzami. Brązowowłosa przytuliła ją.
-Już
dobrze Ginny. Wszystko w porządku - zapewniała ją Hermiona.
-Ja
przepraaszam. Tak się baałam o Ciebieee. Jaaa...
-Już
dobrze. Ććśś. -Uspakajała przyjaciółkę. Dziewczyna zalana łzami krzyknęła do
chłopaków:
-Co tak
siedzicie?! Chodźcie tu!- Obaj natychmiast podnieśli się z miejsc i przytulili
dziewczyny. Siedzieli tak dłuższą chwilę do czasu, gdy do ich przedziału
wparował ot tak sobie Draco Malfoy.
-No,
proszę, proszę. Co to my tu mamy?. Czyżby Weasley coś się stało? Granger też?
-Dodał z nadzieją zauważając drugą dziewczynę.
-Co cię to
obchodzi Malfoy? I nie, nic się nie stało. A teraz wynoś się stąd!! -wycedził
Harry podnosząc się z kanapy.
-Ha, NIC
mnie to nie obchodzi. Nie przyszedłem tu marnować czasu.
-To, czego
chcesz? -Spytała słabo Hermiona.
-McGonagall
kazała mi ci coś przekazać, szlamo -warknął Draco
-Zamknij
się, Malfoy. Nie waż się tak do niej zwracać. Dobrze wiesz, że ważność statusu
krwi spadła po upadku Voldemorta -powiedział Ron stając obok przyjaciela.
-O proszę,
Weasley broni Granger. Ciekawe, co...
-DOŚĆ! -Wrzasnęła
Hermiona. Wszyscy się natychmiast uciszyli. - Malfoy, o co chodzi?
-McGonagall
kazała mi przekazać, że masz się u niej stawić po uczcie. W komnacie przy
Wielkiej Sali. Potter pokaże ci gdzie to jest -powiedział znudzony, wskazał
głową na Harry'ego i wyszedł.
-No
poprostu brak mi słów - mruknęła z oburzeniem Hermiona.
-Ciekawe,
o co chodzi? -Zastanowiła się Ginny. Już nie płakała.
-Och,
żebym tylko ja to wiedziała... -Odpowiedziała Hermiona wpatrzona w umykające za
oknem malownicze pola z żółtym rzepakiem i wielobarwne łąki.
***
Cała czwórka siedziała już przy
długim stole w WS, słuchając śpiewu tiary przydziału. Chwile po tym 40
pierwszoroczniaków zostało przydzielonych do domów. Hermiona zawsze
zastanawiała się ile jest uczniów w jej domu. Postanowiła sobie, że zapyta oto
przy najbliższej okazji Nicka-ducha Gryffindoru. Teraz do stołu doszło
kilkunastu nowych uczniów.
W pewnym
momencie Ginny stuknęła ją łokciem w bok.
-Ej,
Hermiona -szepnęła i wskazała na dyrektorkę. -Posłuchaj.
-[...] i
wtedy dwójka naszych prefektów naczelnych pojedzie na wymianę. Oczywiście, mogą
zabrać jedną osobę towarzyszącą. A teraz: jedzcie! Na pewno jesteście głodni!- Zawołała
i na czterech wielkich stołach pojawiły się najróżniejsze potrawy-pieczone
kurczaki, kotlety schabowe, befsztyki, kiełbasy, bekony, steki, ziemniaki
gotowane i pieczone, frytki, pudding Yorkshire, strudle, marchewka, sosy,
keczup i jak zawsze, miętówki.
-Yyy,
Ginny? O czym mówiła McGonagall? -Zapytała niepewnie Hermiona.
-Och, o
niczym ważnym - panna Weasley machnęła lekceważąco ręką. - Że nie wolno
wchodzić do Zakazanego Lasu, używać magii na korytarzach, chodzić po nich nocą,
zastraszać, o konkursie prefektów, o wymianie dwóch wygranych uczniów z osobami
towarzyszącymi, o...
-Zaraz,
co? Jakim konkursie i wymianie? -Hermiona nie wiedziała, o czym jej
przyjaciółka mówiła.
- Eh, znów bujałaś w obłokach? Coraz
częściej ci się to zdarza. A więc tym konkursie chodzi o to, że czwórka
prefektów rywalizuje ze sobą w dziedzinach nauki takich jak: astronomia,
historia magii, starożytne runy, zaklęcia, OPCM, zielarstwo.
-A zasady?
- Dom wybiera jednego reprezentanta z
prefektów. I on rywalizuje z innymi zawodnikami z pozostałych domów. Są 3
rundy, których... -Jednak nie było dane jej dokończyć, gdyż rozum Hermiony
zwyciężył.
-Ale jak to 3? Przecież wtedyby tylko
jedna osoba pojechała.
-No tak, ale to podobno się przyda w
wymianie czy coś. O patrz! Malfoy idzie do komnaty ty też lepiej już się
zbieraj. No, idź! -Rozkazała widząc dziwną minę przyjaciółki.
Hermiona wstała, rzuciła przez ramię
ostatnie spojrzenie Ginny i poszła w stronę bocznej komnaty. Stanęła przed
drewnianymi drzwiami. Lekko je pchnęła. Jej oczom ukazała się niewielkie
pomieszczenie. Przy wielkim kominku
stali już Hanna, Ernie i Draco zapewne czekając na dyrektorkę. Hermiona
postanowiła trochę się rozejrzeć. Wszędzie wisiały portrety sławnych zapewne
czarodziei. Na półkach stały liczne nagrody i medale. Próbowała przeczytać, do
kogo należał największy i pewnie najstarszy puchar, lecz napis był bardzo
zniekształcony. Zdołała zobaczyć tylko część jednego z wielu zdań (...)
,,interfîcîõ multûs muggles". Zdobywcą nagrody był niejaki Hugo El Cielo.
Postanowiła sobie, że kiedyś sprawdzi, kto to jest.
Nagle do komnaty weszła dyrektorka wraz
z dużym pergaminem z lewej ręce. Przywitała sie z uczniami i zaczęła czytać:
-"Ja, Albus Persiwal Wulfryk
Brian Dumbledore, nakazuję, iż w czasie konkursu i wymianie szkół,
czworo wybranych uczniów zamieszkał w
osobnych dormitoriach. Dwa najbardziej rywalizujące ze sobą domy mieszkały
razem. Słowa moje są, i będą na tym pergaminie. O
to jest moja wola i niech zostanie
spełniona."- Gdy McGonagall skończyła czytać
fragment testamentu, w komnacie
nastała kłująca w uszy cisza. Każdy rozumiał co
oznaczają te słowa. W przekonaniu
utwierdziła ich wypowiedź gryfonki oraz
odpowiedź profesorki.
-Czyli przy wymianie, dwa najbardziej
"oddalone"...-Tu Hermiona zrobiła cudzysłów w powietrzu-… od siebie
domy mają ze sobą zamieszkać? Przecież to nie dorzeczne.
Gryffindor i Slytheryn rywalizują
od... od ZAWSZE. Nie sądzę by to coś zmieniło. My jesteśmy wrogami,
nienawidzimy się, a jeszcze mamy się zaprzyjaźniać? Mnie na
pewno nie zaakceptują, przecież
jestem szlamą -wymownie spojrzała na Malfoy'a,
który słuchał jej z ironią wymalowaną
na twarzy.
-Tak, panno Granger. Dobrze pani to
podsumowała. Ale nie wolno tak się zwracać –
spojrzała z grozą na Dracona. -
Wracając do rzeczy... Pani zamieszka z panem
Malfoy'em. A... Panna Abbott z panem McMilanem.
I NIE CHCĘ słyszeć żadnych
sprzeciwów panie Malfoy -powiedziała,
widząc, że blondyn już otwierał usta, by
wyrazić swoją niechęć do tego
szalonego wymysłu byłego dyrektora Hogwartu. -A
więc, wasze dormitoria znajdują się
na 5 i 6 piętrze. Pana Malfoy'a i Panny Granger
wyżej przy pomniku Feniksa Starego, a Panny Abbott i
Pana McMilian'a niżej przy obrazie Caroline Poppins. Hasło jest wyryte na
poręczy po lewej stronie u każdego z was. Pojawi się ono tylko teraz i jak ktoś
go zapomni. Hasła nie mówicie, tylko zapisujecie piórem na wyznaczonym miejscu.
Zorientujecie się gdzie ono jest. Wasze rzeczy są już na miejscu. Możecie teraz
udać się do nowych pokoi lub odwiedzić swoje domy. A teraz idźcie już. Dobranoc
-gdy dyrektorka skończyła mówić, wszyscy rozeszli się. Hermiona powędrowała do
przyjaciół, do jej byłego dormitorium.
Doszła do portretu Grubej Damy, gdy
zorientowała się, że nie zna hasła.
-Hej, Damo!- Zwróciła się do niej-
Mogłabyś mi powiedzieć, jakie jest hasło do pokoju?
-Nie, dlaczego miałabym to zrobić?
-Yyy, noo, bo... Mnie nie było. Nie
znam hasła, a chciałabym odwiedzić przyjaciół. -powiedziała.
-W takim razie gdzie się podziewałaś?
Hę? -Zapytała kobieta z obrazu.
-Byłam na spotkaniu z profesor
McGonagall - odpowiedziała zgodnie z prawdą dziewczyna.
-Och, no dobrze. Ten jeden raz ci
odpuszczę. Hasło podadzą ci koledzy. Proszę, wchodź!
-Dziękuję -Hermiona weszła do pokoju
wspólnego. W środku było tylko kilka osób, w tym Ginny, Harry i Ron. Gdy tylko
panna Weasley ją zobaczyła, krzyknęła rzucając się na Hermionę.
-Jesteś w końcu! Martwiliśmy się!
Chodź, usiądź z nami! -Zaprosiła ją na kanapę.
-Hej Hermiona! Czemu cię tak długo
nie było? I czego od ciebie chciała McGonagall? Dowiedziałaś się czegoś więcej w sprawie konkursu
i wymiany? I czemu jesteś taka przygnębiona? -pytał Ron.
-Hola, po kolei! Pierwsze pytanie: Przedłużyło się trochę, czekaliśmy na dyrektorkę. Drugie, trzecie i czwarte: Mówiła nam o konkursie. Dowiedziałam się, że... -Hermiona zawahała się przez chwili wzięła głęboki oddech-, że będę mieszkać z Malfoy'em w innym na 6 piętrze. - Reakcje jej przyjaciół, były natychmiastowe: Harry chciał zrobić niedowierzającą minę, ale wyszedł mu jakiś dziwny grymas a ręka zastygła w powietrzu; Ron jak oparzony wstał z miejsca przewracając się o własne nogi, tym samym wywołując salwy śmiechu uczniów z młodszych lat; Ginny zrobiła wielkie oczy, otworzyła usta i przekrzywiła głowę. Jednym słowem: każdy na to zareagował tak samo tylko przekazał to inaczej. Ktoś, kto obserwował to wszystko z boku, musiał się pokładać na podłodze ze śmiechu. W końcu opanowali się i Ron jako jedyny się odezwał. A raczej wydarł.
-CO?!?! Z KIM BĘDZIESZ MIESZKAĆ????
JAK JA ZARAZ PÓJDE DO NIEJ TO...-jednak nie było dane mu dokończyć, gdyż
Hermiona wstała i zatkała mu usta drożdżówką.
-Ermiona, ho ty łobis?!
-Och, przestań się już drzeć. Trudno,
jakoś przeżyje ten rok. Postanowiłam, że będzie on idealny. I nikt, nawet Malfoy, mi go nie zepsuje
-O! I takie nastawienie mi się podoba
-skomentowała Ginny. -Skoro Hermiona nie może nic z tym zrobić będzie musiała
przeżyć jakoś ten rok.
-I wiesz, co? Chyba nie będzie tak
źle...
-Nie będzie źle? Przecież to Malfoy!
Na każdym kroku będzie ci dokuczał -powiedział Harry, który do tej pory
milczał.
-No, bo, nie wiem nawet gdzie on
teraz jest. Czy w nowym dormitorium, czy w pokoju wspólnym
Ślizgonów… więc, myślę, że nie będę
go z często widywać. W końcu mamy tylko jeden pokój wspólny a nie sypialnie...
,,Mam nadzieję..." -Dodała w myślach.
-W sumie to masz rację. Dowiedziałaś
się czegoś jeszcze?
- Tak, ale to nie dzisiaj -Ginny
zrobiła błagalną minę. -Nie, jutro ci opowiem. Obiecuję.
-Eh, no dobrze. Leć, jest już późno.
Filch może cię złapać.
-OK. To do jutra. Paa! -Zawołała
przez ramię, Hermiona i wyszła z pokoju wspólnego gryfonów.
*****
TYM CZASEM DRACO…
…siedział w salonie u Zabiniego i
popijał Ognistą Whisky.
-No i co ja teraz zrobię, co? Przecież
to szlama i panna Wiem-To-Wszystko-Granger! Nie wytrzymam z nią!
-Ale macie tylko jeden pokój, którym
przebywacie razem – zapewniał go Blaise
-I o jeden za dużo – burknął Draco
dolewając alkoholu do kieliszka.
- Oj, nie dramatyzuj, tak. Może to ci
i na dobre wyjdzie? Staniesz się milszy, łagodniejszy, bardziej uczynny…
-Wiesz, co Blaise? Chyba trochę za
dużo wypiłeś-powiedział Malfoy wskazując na 3
puste butelki Ognistej – i zaczyna ci
odwalać.
- Tak, tak. Ty też, się już połóż,
kochanie. Dobranoc! –Zawołał kierując się w stronę
kanapy chwiejnym krokiem.
- Oj diable. Ty się nigdy nie
zmienisz- Draco parsknął śmiechem i udał się do swojego nowego dormitorium.
****
Hermiona stanęła przy pomniku Feniksa Starego, nie bardzo
wiedząc co ma robić.
Pamiętała słowa McGonagall: „Hasła
nie mówicie, tylko zapisujecie piórem na wyznaczonym miejscu. Zorientujecie
się gdzie ono jest.” Tak, jasne. Zorientujemy się. Tylko kiedy? – pomyślała.
Wiedziała, że musi się pospieszyć. Nie chce spotkać nowego współlokatora, o
nie! Pospiesznie przeszukała ponownie poręcz po lewej stronie korytarza. Nic. Zero śladu
jakiegokolwiek pisma. Spytała więc pomnika
- Nie wiesz przypadkiem, gdzie mogę
znaleźć hasło?
-Wiem.
- A możesz mi powiedzieć?
-Oczywiście Granger-usłyszała głos za
sobą. Odwróciła się i stanęła tuż przy blondynie.
-A ty tu skąd?
- Hmm, pomyślmy, z Hogwartu?
-Ha ha bardzo śmieszne. Powiesz mi to
hasło czy nie? – zapytała zdenerwowana odsuwając się od niego.
-Nie, ale mogę ci pokazać – wskazał
na poręcz z boku. Przykucnął i potarł palcem o spód jednej z belek. Na wierzchu
pokazało się hasło: „procor”*
- Serio? Takie hasło? – Zapytała z
zażenowaniem Hermiona.
-Wiesz, co to znaczy? – Zdziwił się
Draco.
-Jasne, a ty nie? Myślałam, że ktoś
taki jak ty, arystokrata wysokiej rangi i …
- Daruj sobie, ok.? Nigdy nie
nazwałem się arystokratą. A tym mnie tak.
- Nigdy nie nazwałam się szlamą. A ty
mnie tak.
- Ale to prawda, jesteś nią.
- To też prawda. Jesteś nim-
odparowała
- Och, przestańmy już. Powiesz mi, co
to znaczy, czy nie?
-Nie.
- A to, dlaczego? – Zapytał.
-Bo nie. Będziesz musiał troszkę
wysilić ten móżdżek i pójść do miejsca zwanego biblioteką.
-Okropna jesteś.
-Nawzajem- powiedziała, kończąc te
bezsensowną rozmowę. Podeszła do rzeźby i wpisała hasło na kamiennym
pergaminie. Po chwili kamienny posąg przesunął się i weszła do salonu wspólnego.
To
co zobaczyła, przeszło jej najśmielsze oczekiwania.
********
I mamy rozdział pierwszy ;) Czy mi się podoba? Nie za bardzo. Jest niedokończony wątek... ale w następnej notce to się zmieni. Rozdział nie betowany na razie więc nie złośćcie się :) Kolejny rozdział pojawi się pewnie jutro wieczorem ;)
~Lusia
*Tu chodziło o łacińskie słowo. Nie ma ptaszków ponieważ nie mam takiej klawiatury. Myślę, że po becie uda się to zmienić ;)
Pewnie mnie w ogóle nie pamiętasz. Ne dziwię się. Kiedyś obiecałam, że będę czytać i jestem ;) Wiem, że to było wieki temu, no ale tak wyszło. Byłabym szybciej, gdyby komputer nie usunąl mi wszystkich zakładek. Dobra, ale przestaje się juź żałośnie tłumaczyć i piszę o rozdziale. Jest taki niespodziewany. Nikt nie może wpaść na ten pomysł oprócz Ciebie. Cała ta wymiana to jest fantastyczny pomysł. To jest takie właśnie dumbledorskie. Biedna Hermiona. Ciekawi mnie, co to znaczy to słowo. No i jaki jest ten pokój. Od razu mówię, że szybko się znowu nie pojawię, ale na pewno szybciej niż ostatnio ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
http://magicznaprzystanblogowelfik.blogspot.com
http://szkolaastridlilo.blogspot.com
Genialne !!!
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł !!! Lece czytać dalej ;)