niedziela, 27 października 2013

Rozdział pierwszy

 ,,Szła po zielonych błoniach zamkowych i wdychała cudowny zapach kwiatu bzu rosnącego przy wielkim jeziorze. Patrzyła w dal, na wyspę i ledwo widoczny biały marmur. To tam jest pochowany Albus Dumbledore, były dyrektor Hogwartu. To tam, była kiedyś Czarna Różdżka, która teraz leży w czeluściach przepaści.

Odwróciła się w stronę zamku. 'Eh, ta budowla o każdej porze roku jest przepiękna.' –

pomyślała Hermiona. Patrząc na niego, przypominała sobie dawne czasy-, kiedy wieczorami przychodzili do Hagrida, kiedy dostała pierwszy szlaban i była w Zakazanym Lesie. Stare dobre czasy.

            Nagle usłyszała szelest gałęzi bzu. Od razu zareagowała. Szybko wyciągnęła różdżkę z tylnej kieszeni spodni. Odwróciła się z gotowością rzucenia zaklęcia, lecz powstrzymała sie, gdy zobaczyła uciekającego zająca. Zaśmiała się cicho.

-No tak. Te przyzwyczajenia z wojny. Chyba nigdy się ich już nie pozbędę. Ale to nawet i dobrze...

Hermiona myślała na głos. Postanowiła jednak sprawdzić, co wystraszyło zwierzaka. Przeszła obok i to, co zobaczyła niemal zwaliło ją z nóg. Chciała rzucić się na ziemię. Umrzeć byleby tego nie widzieć. Chciała płakać, płakać i jeszcze raz płakać. Zobaczyła, bowiem..."

-HERMIONA! Hermiona, obudź się!!! -Jakiś natarczywy głos krzyczał rozpaczliwie, a ręce potrząsały nią niemiłosiernie.  -Hermiona!!! Hermiona, proszę!

-No dobrze, już nie śpię - wymamrotała dziewczyna.

-Oh, wróciłaś! Nareszcie! Ron zawołaj Harry'ego!-Krzyczała uradowana dziewczyna i po chwili twarz Hermiony została zasłonięta kurtyną rudych włosów przyjaciółki.

-Co się stało? Nic nie pamiętam... -nie mówiła jednak prawdy. Pamiętała dokładnie wszystko. Jak wsiadała do pociągu z przyjaciółmi, jak gadali i śmiali się z żartów. Pamiętała każdy szczegół swojej wizji-bo tak zaczęła to nazywać po którymś razie-.

-No, byłaś zmęczona, więc postanowiłaś chwile podrzemać, co wydało nam się dziwne, bo ty zawsze jesteś wypoczęta i pełna energii. W końcu zasnęłaś, my gadaliśmy i śmialiśmy się. Ty w pewnym zaczęłaś coś mruczeć o jakimś uciekającym białym króliku i o zjawie. Zastanawialiśmy się czy cię nie obudzić, ale ty po chwili znów spałaś spokojnie. Niedługo po tym zaczęłaś jęczeć i krzyczeć. Łzy leciały ci po policzkach i... -Ginny mówiła, co raz szybciej-... i chcieliśmy cię obudzić, ale nic się nie działo. Nagle się uspokoiłaś i przez chwilę myśleliśmy, że to koniec, ale Harry zauważył, że nie oddychasz. Wychodził z przedziału, gdy ty się w końcu cudem obudziłaś. Och Hermiono! Tak się martwiłam- Przyjaciółka Hermiony zaczęła płakać rzewnymi łzami. Brązowowłosa przytuliła ją.

-Już dobrze Ginny. Wszystko w porządku - zapewniała ją Hermiona.

-Ja przepraaszam. Tak się baałam o Ciebieee. Jaaa...

-Już dobrze. Ććśś. -Uspakajała przyjaciółkę. Dziewczyna zalana łzami krzyknęła do chłopaków:

-Co tak siedzicie?! Chodźcie tu!- Obaj natychmiast podnieśli się z miejsc i przytulili dziewczyny. Siedzieli tak dłuższą chwilę do czasu, gdy do ich przedziału wparował ot tak sobie Draco Malfoy.

-No, proszę, proszę. Co to my tu mamy?. Czyżby Weasley coś się stało? Granger też? -Dodał z nadzieją zauważając drugą dziewczynę.

-Co cię to obchodzi Malfoy? I nie, nic się nie stało. A teraz wynoś się stąd!! -wycedził Harry podnosząc się z kanapy.

-Ha, NIC mnie to nie obchodzi. Nie przyszedłem tu marnować czasu.

-To, czego chcesz? -Spytała słabo Hermiona.

-McGonagall kazała mi ci coś przekazać, szlamo -warknął Draco

-Zamknij się, Malfoy. Nie waż się tak do niej zwracać. Dobrze wiesz, że ważność statusu krwi spadła po upadku Voldemorta -powiedział Ron stając obok przyjaciela.

-O proszę, Weasley broni Granger. Ciekawe, co...

-DOŚĆ! -Wrzasnęła Hermiona. Wszyscy się natychmiast uciszyli. - Malfoy, o co chodzi?

-McGonagall kazała mi przekazać, że masz się u niej stawić po uczcie. W komnacie przy Wielkiej Sali. Potter pokaże ci gdzie to jest -powiedział znudzony, wskazał głową na Harry'ego i wyszedł.

-No poprostu brak mi słów - mruknęła z oburzeniem Hermiona.

-Ciekawe, o co chodzi? -Zastanowiła się Ginny. Już nie płakała.

-Och, żebym tylko ja to wiedziała... -Odpowiedziała Hermiona wpatrzona w umykające za oknem malownicze pola z żółtym rzepakiem i wielobarwne łąki.

 

***

             Cała czwórka siedziała już przy długim stole w WS, słuchając śpiewu tiary przydziału. Chwile po tym 40 pierwszoroczniaków zostało przydzielonych do domów. Hermiona zawsze zastanawiała się ile jest uczniów w jej domu. Postanowiła sobie, że zapyta oto przy najbliższej okazji Nicka-ducha Gryffindoru. Teraz do stołu doszło kilkunastu nowych uczniów.

W pewnym momencie Ginny stuknęła ją łokciem w bok.

-Ej, Hermiona -szepnęła i wskazała na dyrektorkę. -Posłuchaj.

-[...] i wtedy dwójka naszych prefektów naczelnych pojedzie na wymianę. Oczywiście, mogą zabrać jedną osobę towarzyszącą. A teraz: jedzcie! Na pewno jesteście głodni!- Zawołała i na czterech wielkich stołach pojawiły się najróżniejsze potrawy-pieczone kurczaki, kotlety schabowe, befsztyki, kiełbasy, bekony, steki, ziemniaki gotowane i pieczone, frytki, pudding Yorkshire, strudle, marchewka, sosy, keczup i jak zawsze, miętówki.

-Yyy, Ginny? O czym mówiła McGonagall? -Zapytała niepewnie Hermiona.

-Och, o niczym ważnym - panna Weasley machnęła lekceważąco ręką. - Że nie wolno wchodzić do Zakazanego Lasu, używać magii na korytarzach, chodzić po nich nocą, zastraszać, o konkursie prefektów, o wymianie dwóch wygranych uczniów z osobami towarzyszącymi, o...

-Zaraz, co? Jakim konkursie i wymianie? -Hermiona nie wiedziała, o czym jej przyjaciółka mówiła.

- Eh, znów bujałaś w obłokach? Coraz częściej ci się to zdarza. A więc tym konkursie chodzi o to, że czwórka prefektów rywalizuje ze sobą w dziedzinach nauki takich jak: astronomia, historia magii, starożytne runy, zaklęcia, OPCM, zielarstwo.

-A zasady?

- Dom wybiera jednego reprezentanta z prefektów. I on rywalizuje z innymi zawodnikami z pozostałych domów. Są 3 rundy, których... -Jednak nie było dane jej dokończyć, gdyż rozum Hermiony zwyciężył.

-Ale jak to 3? Przecież wtedyby tylko jedna osoba pojechała.

-No tak, ale to podobno się przyda w wymianie czy coś. O patrz! Malfoy idzie do komnaty ty też lepiej już się zbieraj. No, idź! -Rozkazała widząc dziwną minę przyjaciółki.

Hermiona wstała, rzuciła przez ramię ostatnie spojrzenie Ginny i poszła w stronę bocznej komnaty. Stanęła przed drewnianymi drzwiami. Lekko je pchnęła. Jej oczom ukazała się niewielkie pomieszczenie.  Przy wielkim kominku stali już Hanna, Ernie i Draco zapewne czekając na dyrektorkę. Hermiona postanowiła trochę się rozejrzeć. Wszędzie wisiały portrety sławnych zapewne czarodziei. Na półkach stały liczne nagrody i medale. Próbowała przeczytać, do kogo należał największy i pewnie najstarszy puchar, lecz napis był bardzo zniekształcony. Zdołała zobaczyć tylko część jednego z wielu zdań (...) ,,interfîcîõ multûs muggles". Zdobywcą nagrody był niejaki Hugo El Cielo. Postanowiła sobie, że kiedyś sprawdzi, kto to jest.

        Nagle do komnaty weszła dyrektorka wraz z dużym pergaminem z lewej ręce. Przywitała sie z uczniami i zaczęła czytać:

-"Ja, Albus Persiwal Wulfryk Brian Dumbledore, nakazuję, iż w czasie konkursu i wymianie szkół,

czworo wybranych uczniów zamieszkał w osobnych dormitoriach. Dwa najbardziej rywalizujące ze sobą domy mieszkały razem. Słowa moje są, i będą na tym pergaminie. O

to jest moja wola i niech zostanie spełniona."- Gdy McGonagall skończyła czytać

fragment testamentu, w komnacie nastała kłująca w uszy cisza. Każdy rozumiał co

oznaczają te słowa. W przekonaniu utwierdziła ich wypowiedź gryfonki oraz

odpowiedź profesorki.

-Czyli przy wymianie, dwa najbardziej "oddalone"...-Tu Hermiona zrobiła cudzysłów w powietrzu-… od siebie domy mają ze sobą zamieszkać? Przecież to nie dorzeczne.

Gryffindor i Slytheryn rywalizują od... od ZAWSZE. Nie sądzę by to coś zmieniło. My jesteśmy wrogami, nienawidzimy się, a jeszcze mamy się zaprzyjaźniać? Mnie na

pewno nie zaakceptują, przecież jestem szlamą -wymownie spojrzała na Malfoy'a,

który słuchał jej z ironią wymalowaną na twarzy.

-Tak, panno Granger. Dobrze pani to podsumowała. Ale nie wolno tak się zwracać –

spojrzała z grozą na Dracona. - Wracając do rzeczy... Pani zamieszka z panem

Malfoy'em. A... Panna Abbott z panem McMilanem. I NIE CHCĘ słyszeć żadnych

sprzeciwów panie Malfoy -powiedziała, widząc, że blondyn już otwierał usta, by

wyrazić swoją niechęć do tego szalonego wymysłu byłego dyrektora Hogwartu. -A

więc, wasze dormitoria znajdują się na 5 i 6 piętrze. Pana Malfoy'a i Panny Granger

wyżej przy pomniku Feniksa Starego, a Panny Abbott i Pana McMilian'a niżej przy obrazie Caroline Poppins. Hasło jest wyryte na poręczy po lewej stronie u każdego z was. Pojawi się ono tylko teraz i jak ktoś go zapomni. Hasła nie mówicie, tylko zapisujecie piórem na wyznaczonym miejscu. Zorientujecie się gdzie ono jest. Wasze rzeczy są już na miejscu. Możecie teraz udać się do nowych pokoi lub odwiedzić swoje domy. A teraz idźcie już. Dobranoc -gdy dyrektorka skończyła mówić, wszyscy rozeszli się. Hermiona powędrowała do przyjaciół, do jej byłego dormitorium.

Doszła do portretu Grubej Damy, gdy zorientowała się, że nie zna hasła.

-Hej, Damo!- Zwróciła się do niej- Mogłabyś mi powiedzieć, jakie jest hasło do pokoju?

-Nie, dlaczego miałabym to zrobić?

-Yyy, noo, bo... Mnie nie było. Nie znam hasła, a chciałabym odwiedzić przyjaciół. -powiedziała.

-W takim razie gdzie się podziewałaś? Hę? -Zapytała kobieta z obrazu.

-Byłam na spotkaniu z profesor McGonagall - odpowiedziała zgodnie z prawdą dziewczyna.

-Och, no dobrze. Ten jeden raz ci odpuszczę. Hasło podadzą ci koledzy. Proszę, wchodź!

-Dziękuję -Hermiona weszła do pokoju wspólnego. W środku było tylko kilka osób, w tym Ginny, Harry i Ron. Gdy tylko panna Weasley ją zobaczyła, krzyknęła rzucając się na Hermionę.

-Jesteś w końcu! Martwiliśmy się! Chodź, usiądź z nami! -Zaprosiła ją na kanapę.

-Hej Hermiona! Czemu cię tak długo nie było? I czego od ciebie chciała McGonagall? Dowiedziałaś  się czegoś więcej w sprawie konkursu i wymiany? I czemu jesteś taka przygnębiona? -pytał Ron.

-Hola, po kolei! Pierwsze pytanie: Przedłużyło się trochę, czekaliśmy na dyrektorkę. Drugie, trzecie i czwarte: Mówiła nam o konkursie. Dowiedziałam się, że... -Hermiona zawahała się przez chwili wzięła głęboki oddech-, że będę mieszkać z Malfoy'em w innym na 6 piętrze. - Reakcje jej przyjaciół, były natychmiastowe: Harry chciał zrobić niedowierzającą minę, ale wyszedł mu jakiś dziwny grymas a ręka zastygła w powietrzu; Ron jak oparzony wstał z miejsca przewracając się o własne nogi, tym samym wywołując salwy śmiechu uczniów z młodszych lat; Ginny zrobiła wielkie oczy, otworzyła usta i przekrzywiła głowę. Jednym słowem: każdy na to zareagował tak samo tylko przekazał to inaczej. Ktoś, kto obserwował to wszystko z boku, musiał się pokładać na podłodze ze śmiechu. W końcu opanowali się i Ron jako jedyny się odezwał. A raczej wydarł.

-CO?!?! Z KIM BĘDZIESZ MIESZKAĆ???? JAK JA ZARAZ PÓJDE DO NIEJ TO...-jednak nie było dane mu dokończyć, gdyż Hermiona wstała i zatkała mu usta drożdżówką.

-Ermiona, ho ty łobis?!

-Och, przestań się już drzeć. Trudno, jakoś przeżyje ten rok. Postanowiłam, że będzie on idealny. I nikt, nawet Malfoy, mi go nie zepsuje

-O! I takie nastawienie mi się podoba -skomentowała Ginny. -Skoro Hermiona nie może nic z tym zrobić będzie musiała przeżyć jakoś ten rok.

-I wiesz, co? Chyba nie będzie tak źle...

-Nie będzie źle? Przecież to Malfoy! Na każdym kroku będzie ci dokuczał -powiedział Harry, który do tej pory milczał.

-No, bo, nie wiem nawet gdzie on teraz jest. Czy w nowym dormitorium, czy w pokoju wspólnym

Ślizgonów… więc, myślę, że nie będę go z często widywać. W końcu mamy tylko jeden pokój wspólny a nie sypialnie... ,,Mam nadzieję..." -Dodała w myślach.

-W sumie to masz rację. Dowiedziałaś się czegoś jeszcze?

- Tak, ale to nie dzisiaj -Ginny zrobiła błagalną minę. -Nie, jutro ci opowiem. Obiecuję.

-Eh, no dobrze. Leć, jest już późno. Filch może cię złapać.

-OK. To do jutra. Paa! -Zawołała przez ramię, Hermiona i wyszła z pokoju wspólnego gryfonów.

 

*****

TYM CZASEM DRACO…

 

…siedział w salonie u Zabiniego i popijał Ognistą Whisky.

-No i co ja teraz zrobię, co? Przecież to szlama i panna Wiem-To-Wszystko-Granger! Nie wytrzymam z nią!

-Ale macie tylko jeden pokój, którym przebywacie razem – zapewniał go Blaise

-I o jeden za dużo – burknął Draco dolewając alkoholu do kieliszka.

- Oj, nie dramatyzuj, tak. Może to ci i na dobre wyjdzie? Staniesz się milszy, łagodniejszy, bardziej uczynny…

-Wiesz, co Blaise? Chyba trochę za dużo wypiłeś-powiedział Malfoy wskazując na 3

puste butelki Ognistej – i zaczyna ci odwalać.

- Tak, tak. Ty też, się już połóż, kochanie. Dobranoc! –Zawołał kierując się w stronę

kanapy chwiejnym krokiem.

- Oj diable. Ty się nigdy nie zmienisz- Draco parsknął śmiechem i udał się do swojego nowego dormitorium.

 

****

Hermiona stanęła przy pomniku Feniksa Starego, nie bardzo wiedząc co ma robić.

Pamiętała słowa McGonagall: „Hasła nie mówicie, tylko zapisujecie piórem na wyznaczonym miejscu. Zorientujecie się gdzie ono jest.” Tak, jasne. Zorientujemy się. Tylko kiedy? – pomyślała. Wiedziała, że musi się pospieszyć. Nie chce spotkać nowego współlokatora, o nie! Pospiesznie przeszukała ponownie poręcz po lewej stronie korytarza. Nic. Zero śladu jakiegokolwiek pisma. Spytała więc pomnika

- Nie wiesz przypadkiem, gdzie mogę znaleźć hasło?

-Wiem.

- A możesz mi powiedzieć?

-Oczywiście Granger-usłyszała głos za sobą. Odwróciła się i stanęła tuż przy blondynie.

-A ty tu skąd?

- Hmm, pomyślmy, z Hogwartu?

-Ha ha bardzo śmieszne. Powiesz mi to hasło czy nie? – zapytała zdenerwowana odsuwając się od niego.

-Nie, ale mogę ci pokazać – wskazał na poręcz z boku. Przykucnął i potarł palcem o spód jednej z belek. Na wierzchu pokazało się hasło: „procor”*

- Serio? Takie hasło? – Zapytała z zażenowaniem Hermiona.

-Wiesz, co to znaczy? – Zdziwił się Draco.

-Jasne, a ty nie? Myślałam, że ktoś taki jak ty, arystokrata wysokiej rangi i …

- Daruj sobie, ok.? Nigdy nie nazwałem się arystokratą. A tym mnie tak.

- Nigdy nie nazwałam się szlamą. A ty mnie tak.

- Ale to prawda, jesteś nią.

- To też prawda. Jesteś nim- odparowała

- Och, przestańmy już. Powiesz mi, co to znaczy, czy nie?

-Nie.

- A to, dlaczego? – Zapytał.

-Bo nie. Będziesz musiał troszkę wysilić ten móżdżek i pójść do miejsca zwanego biblioteką.

-Okropna jesteś.

-Nawzajem- powiedziała, kończąc te bezsensowną rozmowę. Podeszła do rzeźby i wpisała hasło na kamiennym pergaminie. Po chwili kamienny posąg przesunął się i weszła do salonu wspólnego.

            To co zobaczyła, przeszło jej najśmielsze oczekiwania.


********
I mamy rozdział pierwszy ;) Czy mi się podoba? Nie za bardzo. Jest niedokończony wątek... ale w następnej notce to się zmieni. Rozdział nie betowany na razie więc nie złośćcie się :) Kolejny rozdział pojawi się pewnie jutro wieczorem ;)

~Lusia

*Tu chodziło o łacińskie słowo. Nie ma ptaszków ponieważ nie mam takiej klawiatury. Myślę, że po becie uda się to zmienić ;)

2 komentarze:

  1. Pewnie mnie w ogóle nie pamiętasz. Ne dziwię się. Kiedyś obiecałam, że będę czytać i jestem ;) Wiem, że to było wieki temu, no ale tak wyszło. Byłabym szybciej, gdyby komputer nie usunąl mi wszystkich zakładek. Dobra, ale przestaje się juź żałośnie tłumaczyć i piszę o rozdziale. Jest taki niespodziewany. Nikt nie może wpaść na ten pomysł oprócz Ciebie. Cała ta wymiana to jest fantastyczny pomysł. To jest takie właśnie dumbledorskie. Biedna Hermiona. Ciekawi mnie, co to znaczy to słowo. No i jaki jest ten pokój. Od razu mówię, że szybko się znowu nie pojawię, ale na pewno szybciej niż ostatnio ;)
    Pozdrawiam ;)

    http://magicznaprzystanblogowelfik.blogspot.com
    http://szkolaastridlilo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne !!!
    Świetny pomysł !!! Lece czytać dalej ;)

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka z Ministerstwo Szablonów